Duńska policja zaprzecza informacjom kopenhaskiego dziennika, jakoby Polacy byli zamieszani w kradzież biżuterii wartej 130 tysięcy euro. Kosztowności skradziono z samochodu zaparkowanego przed sklepem. Gazeta napisała, że w pobliżu stał opel na polskich numerach rejestracyjnych.

Po sprawdzeniu przez policję, okazało się, że Polacy pracowali w tej okolicy jako roznosiciele gazet, jako pierwsi zauważyli włamanie i powiadomili policję.

Prawdziwi złodzieje są nadal poszukiwani. Biżuterię wartości ponad 130 tysięcy euro skradziono z auta zaparkowanego przed sklepem jubilerskim. Świadkowie poinformowali policję, iż niedaleko miejsca kradzieży pojawił się granatowy opel astra na polskich numerach i że jego pasażerowie kręcili się m.in. koło obrabowanego pojazdu.

Okazało się jednak, że podejrzenia te były krzywdzące dla właściciela i pasażerów poszukiwanego samochodu. Zgłosili się oni sami na policję i wyjaśnili, iż są zatrudnieni jako kolporterzy bezpłatnego dziennika "Nyhedsavisen" i rano w dniu kradzieży rozkładali jego egzemplarze w okolicy sklepu jubilera.

Ponadto, to oni właśnie jako pierwsi zauważyli w stojącym tam samochodzie wybitą szybę oraz ślady kradzieży. Natychmiast powiadomili telefonicznie policję, nie podając przy tym swych nazwisk.

Policja poszukuje nadal prawdziwych sprawców przestępstwa i ponownie apeluje do ewentualnych świadków zdarzenia o pomoc.