Były polski student Uniwersytetu im. Masaryka w Brnie groził swojej dawnej uczelni "masakrą" w zemście za konflikt, w jaki przed laty wdał się z władzami uczelni. "Podpalę uniwersytet albo zabiję wykładowców" - takie słowa Polaka zacytowały czeskie media.

Według portalu novinky.cz, który jako pierwszy poinformował o sprawie, Dariusz S. mścił się w ten sposób za konflikt, w jaki przed laty wdał się z władzami uniwersyteckimi, gdy odmówiono przyjęcia go na studia doktoranckie. W konsekwencji sporu czeski sąd skazał mężczyznę na pięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na półtora roku, a wczoraj sąd wyższej instancji utrzymał wyrok w mocy. Mężczyzna twierdzi, że jest niewinny i padł ofiarą fałszywych zeznań.

Chętniej pójdę do więzienia za wielokrotne zabójstwo niż za coś, czego nie zrobiłem - miał napisać po polsku na przywoływanej przez novinky.cz i inne media w Czechach swojej stronie internetowej. Wczoraj wieczorem jego witryna nie działała. Według portalu novinky.cz Dariusz S. mówił na niej o masakrze wykładowców i chęci poniesienia śmierci z rąk policji jako seryjny morderca. Jeśli dojdzie do rozlewu krwi, pamiętajcie: nie daliście mi wyboru - pisał. Nie dziwię się masakrom w szkołach czy Breivikowi. Po prostu inna możliwość nie istnieje. Wy, Czesi, jesteście narodem tchórzy. Potraficie jedynie atakować, gdy ofiara nie może się bronić, i atakujecie jedynie dla przyjemności. Jesteście zwykłymi sadystami.

Sprawę wyjaśnia czeska policja. Groźby - jak podkreśla - traktuje poważnie. Podjęliśmy już niezbędne działania, o których na razie nie będziemy mówić - powiedziała cytowana przez czeską agencję CzTK rzeczniczka policji Andrea Strakova.