Polak wśród osób, które dziś na zamku w Windsorze odznaczone zostaną królewskim medalem za odwagę. Cztery lata temu pomógł obezwładnić terrorystę, który zaatakował grupę osób w pobliżu mostu London Bridge w Londynie.

Łukasz Koczocik pracował w listopadzie 2019 roku jako pomocnik kucharza w budynku Fishmonger Hall, gdzie odbywała się konferencja poświęcona resocjalizacji więźniów. Jako pierwszy usiłował powstrzymać napastnika, używając w tym celu ceremonialnej piki, która wisiała na ścianie.

Uzbrojony w dwa noże mężczyzna zranił go. Mimo obrażeń, Polak nadal z nim walczył, dzięki czemu liczba ofiar tego ataku nie była większa. Niestety, zasztyletowane zostały dwie młode osoby, które uczestniczyły w konferencji.

Terrorysta został ostatecznie zastrzelony przez policję. Miał na sobie atrapę bomby.

Wręczane dziś medale za odwagę zatwierdzone były jeszcze przez matkę obecnego monarchy, królową Elżbietę II. Odznaczenie to ustanowiono w 1974 roku i jest ono trzecim w hierarchii odznaczeniem cywilnym za odwagę, po Krzyżu Jerzego i Medalu Jerzego. Może je otrzymać nominowana osoba, która wykazała się wyjątkowym bohaterstwem - dostają je także obcokrajowcy.

Polak po tym dramatycznym incydencie starał się zachować anonimowość. Wykazał się nie tylko odwagą, ale także skromnością. "Działałem instynktownie. Wracam do siebie po tym traumatycznym wydarzeniu i chciałbym to robić w prywatności" - napisał w specjalnym oświadczeniu.

28-letni Usman Khan - sprawca ataku - zaledwie kilka dni wcześniej wyszedł z więzienia. Przez organizatorów konferencji uznawany był za pozytywny przypadek skutecznej resocjalizacji. Między innymi dlatego bez przeszkód wszedł do Fishmonger Hall. Zamordował z zimną krwią dwie młode osoby, które poświęciły życie, by pomagać przestępcom powrócić na łono społeczeństwa.

Opracowanie: