Osiem osób zginęło w przegrzanym, z powodu niedziałającej klimatyzacji, domu opieki w miejscowości Hollywood, na Florydzie. Klimatyzacja nie działała, bo budynek pozbawiony był prądu z powodu awarii sieci energetycznej zniszczonej przez huragan Irma.

Jak poinformowały miejscowe służby medyczne, ofiary to osoby w wieku od 71 do 99 lat. Wcześniej informowano o sześciu ofiarach. Natychmiast ewakuowano wszystkich pozostałych 115 pensjonariuszy domu, z których część miała trudności z oddychaniem lub była odwodniona.

Kierownictwo placówki poinformowało, że huragan zniszczył transformator, który zaopatrywał dom w energię elektryczną.

Lokalne media podkreślają że tragedia w Hollywood, małej miejscowości położonej na północ od Miami, podsyciła obawy o bezpieczeństwo mieszkających na Florydzie ok. 4 mln osób w starszym wieku. Przywrócenie w pełni dostaw energii elektrycznej może bowiem potrwać jeszcze wiele dni.

Floryda jest stanem często wybieranym przez Amerykanów w podeszłym wieku na osiedlenie się na stałe.

Gubernator Florydy Rock Scott polecił służbom ratunkowym bezzwłoczne sprawdzenie wszystkich domów opieki na terenie stanu i zapowiedział ukaranie ewentualnych winnych śmierci pensjonariuszy domu w Hollywood.

Wszczęto śledztwo mające ustalić dokładne okoliczności tragedii. Eksperci nie wykluczają zatrucia tlenkiem węgla pochodzącym z zapasowych generatorów. Sytuacja jest o tyle dziwna, że po drugiej stronie ulicy znajduje się szpital Memorial Regional, który ma prąd i w którym klimatyzacja działa.

Po przejściu huraganu i powrocie ładnej pogody, temperatura powietrza na Florydzie szybko podskoczyła do ponad 30 st. C. Tymczasem ocenia się, że jeszcze ponad 4 mln gospodarstw domowych i firm nie ma prądu.

Według nowego bilansu ofiar Irmy, zabiła ona co najmniej 20 osób na Florydzie i ok. 40 na Karaibach.

(adap)