Amerykanka Peggy Harris przez 60 lat czekała na wieści o swoim mężu. Wreszcie udało jej się ustalić, co tak naprawdę stało się z jej ukochanym.

Peggy i Billie z Teksasu byli małżeństwem zaledwie sześć tygodni, kiedy okazało się, że mężczyzna musi iść na wojnę. W 1944 roku został wysłany do walk o Normandię. Służył tam jako pilot.

Kobieta nigdy nie dostała od niego żadnej informacji: listu, telegramu czy telefonu. Otrzymywała jedynie wiadomości z wojska. Niestety sprzeczne... Raz twierdzono, że mężczyzna żyje, innym razem, że został zestrzelony nad Francję i tam też pochowany.

Peggy była sfrustrowana, ale czekała. Miesiąc, rok, dekadę. Kolejne lata uzbierały się w 60 lat - powiedziała pani Harris.

Kobieta nie traciła wiary i pisała listy z prośbami o informację o losie jej zaginionego męża. Ostatni z nich napisała w 2005 roku - bezpośrednio do kongresmena Mac Thornberry'ego. Ten jednak przekonywał, że jej jest wciąż na liście zaginionych i tym samym dawał jej nadzieję. Chociaż w dokumentach jasno było napisane, że mężczyzna zginął w akcji.

W tym czasie w sprawę zaangażował się także kuzyn Billiego, Alton Harvey. Chciałem wiedzieć, co się z nim stało. Ta sprawa nie dawała mi spokoju - wspomina mężczyzna. Dodaje, że zaczął poszukiwania od przeglądania wojskowych dokumentów. Tam szybko znalazł rozwiązanie tajemnicy.

Okazało się, że małżonek pani Harris zginął w bohaterskiej walce. Został pochowany ma cmentarzu w Normandii. Na jednym z nagrobków widniał napis: Tutaj spoczywa Billie D. Harris.

Peggy od czasu, kiedy dowiedziała się, gdzie spoczywa jej mąż, posyła tam kwiaty. Wiązanki śle nawet po dziesięć razy w roku. Na jego imieniny, urodziny czy rocznicę ślubu - mówi Peggy. Jest ona także ostatnią wdową, która odwiedza cmentarz - zapewniają zarządcy nekropolii, gdzie spoczywa Billie. Na inne groby już nikt nie przychodzi - zbyt wiele lat minęło od wojny - tłumaczą.

Po tym, jak Peggy dowiedziała się, gdzie spoczywa jej mąż, udało się jej także ustalić inne fakty. Okazało się, że Billie jest bohaterem wojennym dla lokalnej społeczności we francuskiej miejscowości Las Ventes. Główna droga przechodząca przez miasteczko nazwana jest od jego nazwiska. Mieszkańcy tej miejscowości trzy razy w roku maszerują pod pomnik, aby oddać cześć bohaterskiemu żołnierzowi.

RMF FM/CBS News