Co najmniej 14 osób zginęło, a 46 zostało poważnie rannych w wyniku uderzeń piorunów w Malawi. Władze ostrzegają, że liczba ofiar może wzrosnąć, ponieważ burze i intensywne opady deszczu nie ustępują, a dane z dotkniętych regionów napływają z opóźnieniem.
- Po więcej aktualnych informacji zapraszamy do RMF24.pl
Jak poinformowały władze Malawi, południowoafrykańskiego kraju, bilans ofiar śmiertelnych po ostatnich burzach z wyładowaniami atmosferycznymi wynosi już co najmniej 14 osób. 46 kolejnych osób odniosło poważne obrażenia. Komisarz departamentu ds. zarządzania kryzysowego, Wilson Moleni, podkreślił, że liczba ofiar może być wyższa, ponieważ informacje z terenów dotkniętych klęską docierają do stolicy kraju, Lilongwe, z dużym opóźnieniem.
Malawi od dwóch tygodni zmaga się z intensywnymi opadami deszczu i wichurami, które zniszczyły już ponad 8 tysięcy domów. Trwa pora deszczowa, a prognozy nie są optymistyczne - burze z wyładowaniami atmosferycznymi mają utrzymywać się w kolejnych dniach. Władze apelują do mieszkańców o zachowanie szczególnej ostrożności i stosowanie się do zaleceń służb kryzysowych.
W analogicznym okresie ubiegłego roku w Malawi odnotowano 11 ofiar śmiertelnych, z czego osiem osób zginęło w wyniku uderzeń piorunów. Tegoroczny bilans jest już wyższy, a sezon deszczowy dopiero się rozpoczął.
Rok 2023 był dla Malawi wyjątkowo tragiczny - cyklon Freddy zabił tysiące osób w południowych regionach kraju i zmusił miliony mieszkańców do opuszczenia domów. Skutki tej katastrofy są odczuwalne do dziś. W listopadzie prezydent Arthur Peter Mutharika ogłosił stan klęski żywiołowej i zwrócił się do społeczności międzynarodowej o pilną pomoc humanitarną.


