​"Gdzie jest nasze 100 milionów złotych?" - pytają nauczyciele. Pieniądze na przekwalifikowanie i szkolenia zwalnianych pedagogów obiecywała prawie rok temu poprzednia minister edukacji Krystyna Szumilas. Program miał zacząć działać w pierwszym kwartale tego roku. Według Związku Nauczycielstwa Polskiego, nic się jednak nie dzieje. A rząd obiecywał pomoc w znalezieniu pracy w charakterze asystentów rodzin czy opiekunów środowiskowych.

Według związkowców, nauczyciele w tej chwili mogą liczyć tylko na takie same oferty, jak wszyscy bezrobotni. Zdaniem prezesa ZNP Sławomira Broniarza ogólnopolskiego programu po prostu nie ma, a propozycje, które już są w niektórych urzędach pracy, często nie mają nic wspólnego z kwalifikacjami nauczycieli.

Czy nauczyciel, który przez 20 lat uczył matematyki, historii czy biologii, dzisiaj musi być operatorem wózka widłowego czy też ocieplać budynki? Bo takie propozycje dla nauczycieli przygotowały urzędy pracy - pyta prezes.

Broniarz szczególnie martwi się o nauczycieli, którzy we wrześniu stracą pracę. A może być ich nawet kilka tysięcy. Jeżeli nawet szkolenia ruszą we wrześniu tego roku, to zanim nauczyciel się wyszkoli i dostanie nową pracę, minie za dużo czasu.

Rodzi się bardzo prozaiczne pytanie - z czego ja będę żył od pierwszego września? Jeżeli jestem młodym nauczycielem, to nie mam żadnych świadczeń, żadnej odprawy, ale za to mogę mieć na głowie kredyt do spłacenia - podkreśla Broniarz.

Zdaniem związkowców obecnie nie widać realnych działań mających pomóc osobom, które stracą pracę w oświacie. Ogólnopolski program miał ruszyć na wiosnę, ale według nauczycieli działa tylko w dwóch województwach. Napisali więc do ministerstwa pismo, na które jeszcze nie otrzymali odpowiedzi.

Magdalena Gawlik, MRod