Podjąłem decyzję o przerwaniu w czynnościach służbowych sędziego Jakuba Iwańca. Ze względu na charakter i wagę popełnionych przez niego czynów - poinformował w mediach społecznościowych minister sprawiedliwości Waldemar Żurek. Podkreślił, że była to decyzja konieczna, gdyż "sędzia dopuścił się poważnych przewinień".

Sędzia Jakub Iwaniec pracuje w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa. 

Minister Żurek podjął decyzję ws. sędziego Iwańca

Minister sprawiedliwości informując o podjętej decyzji argumentował to m.in. tym, że "nie możemy przymykać oczu na rażące naruszenia prawa i uchybienia godności urzędu".

Według niego, sędzia Iwaniec dopuścił się szeregu poważnych przewinień: od prowadzenia posiedzeń bez zawiadomienia prokuratora, przez rozpatrywanie zażaleń bez jego udziału, po podważanie umocowania prokuratorów prowadzących śledztwo i uznawanie ich decyzji za nielegalne.

Zdaniem szefa MS, takie działania nie tylko łamią obowiązujące przepisy, ale podważają fundamenty wymiaru sprawiedliwości i zaufanie obywateli do państwa. "O treściach niezliczonych wpisów Pana sędziego już nie wspomnę. Każdy, kto te fundamenty narusza, musi liczyć się z konsekwencjami. Każdy" - oświadczył Żurek.

Komunikat resortu sprawiedliwości

Komunikat w tej sprawie wydało we wtorek także ministerstwo sprawiedliwości. Wskazano w nim, że "w toku pełnienia obowiązków orzeczniczych sędzia Iwaniec dopuścił się szeregu naruszeń prawa procesowego przy rozpoznawaniu zażaleń obrońcy podejrzanego na decyzje dotyczące zatrzymania, przymusowego doprowadzenia oraz zastosowania środków zapobiegawczych".

W tym kontekście resort wskazał, że sędzia m.in. nie powiadomił oskarżyciela publicznego o terminie posiedzenia, pomimo wypadku "niecierpiącego zwłoki" i rozpoznał zażalenia bez udziału oskarżyciela publicznego. Jak czytamy, sędzia Iwaniec wydał postanowienie, wedle którego prokuratorzy prowadzący śledztwo mieli nie posiadać należytego umocowania do wydania decyzji o zatrzymaniu i zastosowaniu środków zapobiegawczych, a same czynności uznał za "nielegalne i bezzasadne".

"Rażąca obraza prawa"

Ponadto - według MS - sędzia Iwaniec przy wydawaniu rozstrzygnięć nie zapoznał się z pełnym materiałem śledztwa, ani nie rozważył wszystkich zarzutów zawartych w zażaleniach. Zdaniem resortu, działania te stanowią "oczywistą i rażącą obrazę prawa", kwalifikowaną jako przewinienie dyscyplinarne na mocy przepisów ustawy prawo o ustroju sądów powszechnych.

MS przypomina, że w związku z tymi działaniami Iwańca, Prokuratura Krajowa złożyła wniosek o wszczęcie wobec sędziego postępowania oraz równocześnie zwróciła się do MS o jego zawieszenie w czynnościach służbowych do czasu podjęcia uchwały przez sąd dyscyplinarny ze względu na "charakter i wagę popełnionych przez niego czynów".

To go pogrążyło?

Wobec Iwańca w ubiegłym tygodniu rzecznik dyscyplinarny Ministra Sprawiedliwości, tzw. rzecznik ad hoc, sformułował kolejne zarzuty. W nawiązaniu do nich ministerstwo sprawiedliwości wskazywało, że sędzia umieszczając liczne wpisy na platformie X prowadził działalność publiczną "niedającą pogodzić się z zasadami niezależności sądów".

Przed rokiem Prokuratura Krajowa skierowała do Sądu Najwyższego wnioski o uchylenie immunitetu mianowanym w czasach PiS rzecznikom dyscyplinarnym sędziów Piotrowi Schabowi oraz Przemysławowi Radzikowi i Michałowi Lasocie, a także Jakubowi Iwańcowi. 

Jak wówczas przekazywała PK, w ocenie prokuratora materiał dowodowy "uzasadnił dostatecznie podejrzenie, iż sędziowie Lasota, Iwaniec i Radzik popełnili czyny wyczerpujące znamiona przestępstw ukrywania dokumentów i niedopełnienia obowiązków", zaś Schab "nie podjął jakichkolwiek działań zmierzających do wydania akt". Chodziło o nieprzekazanie tych akt rzecznikom "ad hoc".

Sprawa immunitetu sędziego Iwańca. W tle afera hejterska

Ostatnio SN odmówił uchylenia immunitetu Iwańcowi w sprawie zarzutu dotyczącego "ukrywania akt postępowań dyscyplinarnych". Uchwała Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN w tej sprawie nie jest prawomocna. Prokuratura złożyła w tym tygodniu do SN zażalenie w tej sprawie.

Wobec sędziego Iwańca toczą się już - na różnych etapach - inne sprawy immunitetowe w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej SN. Od grudnia zeszłego roku SN rozpoznaje już wniosek o uchylenie immunitetu sędziemu Iwańcowi w związku z tzw. aferą hejterską. Do tego wniosku SN ma powrócić na początku października 2025 r.

Z kolei w związku z innym z wątków związanych z tzw. aferą hejterską, Sąd Najwyższy już w połowie lutego br. odmówił uchylenia immunitetu Iwańcowi. Wniosek kieleckiej prokuratury w tamtej sprawie miał związek z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia na przełomie 2018 i 2019 roku przestępstwa "wielokrotnego pomówienia" ówczesnego sędziego Sądu Okręgowego w Krakowie, a obecnie ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka. Lutowa decyzja SN pozostaje nieprawomocna, tu także na rozpoznanie czeka zażalenie prokuratury.

To był stek nieprawd i bzdur wylanych pod moim adresem, jakobym miał się wcielać w rolę anonimowego hejtera - komentował sędzia Iwaniec, odnosząc się do tamtej sprawy.