Zmarł górnik, który kilka dni temu został ranny w kopalni "Marcel" w Radlinie. Mężczyzna miał bardzo poważne obrażenia wewnętrzne - zmiażdżoną klatkę piersiową i jamę brzuszną. Od początku przebywał na oddziale intensywnej terapii.

Do wypadku doszło w nocy ze środy na czwartek; 450 metrów pod ziemią. W czasie prac przy likwidacji ściany górnik został przygnieciony fragmentem obudowy. Okoliczności wypadku wyjaśnia Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku. To druga w tym roku śmiertelna ofiara w kopalniach węgla kamiennego.

Mężczyzna był doświadczonym górnikiem, pracował od 11 lat jako górnik przodowy. Pozostawił żonę i dwójkę dzieci.