O godz. 9 w Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku stawiła się żona zatrzymanego wczoraj syna Mariana Banasia - Jakuba Banasia. Jak usłyszał od prokuratora prowadzącego dziennikarz RMF FM Piotr Bułakowski, kobieta była przesłuchiwana. W Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku stawił się też Jakub Banaś oraz dyrektora Izby Administracji Skarbowej w Krakowie Tadeusza G. - poinformowali śledczy. Po kilku godzinach cała trójka usłyszała zarzuty.

>>> PO GODZ. 14 JAKUB BANAŚ I JEGO ŻONA USŁYSZELI ZARZUTY.

Prokuratura nie chce zdradzić żadnych innych szczegółów - odsyła do swojej strony, gdzie dziś ma pojawić się oświadczenie w tej sprawie. 

Jak informuje reporter RMF FM, na wezwaniu do prokuratury, który żona Jakuba Banasia otrzymała wczoraj na lotnisku w Krakowie, nie ma żadnych informacji z jakiego paragrafu może mieć postawione zarzuty.

W prokuraturze stawił się też pełnomocnik Jakuba Banasia i jego żony Agnieszki mec. Dariusz Raczkiewicz. Według niego, przesłuchanie Agnieszki Banaś, z którą przyszedł do prokuratury, miało się rozpocząć o godz. 9.

Mec. Raczkiewicz zaznaczył jednak, że nie dostał informacji o miejscu i godzinie przesłuchania Jakuba Banasia. Prokuratura Regionalna ma dwie siedziby w Białymstoku, niejako działam intuicyjnie - powiedział. Obawiam się jednego, że prokuratura wyznaczyła przesłuchania na tę samą godzinę. I to byłoby zupełnie niekomfortowo i w pewnym sensie nieprofesjonalnie. Nie byłoby też uczciwe z uwagi na prawo do obrony pana Jakuba - zaznaczył pełnomocnik.

Ocenił, że najtrudniejsze będzie uzyskanie kontaktu z Jakubem Banasiem, ponieważ - jak podkreślił - "potrzebuje on pomocy, porady pewnej". Podkreślił, że jedyną informacją, jaką uzyskał w piątek od organów ścigania było to, że ok. godz. 15 syn prezesa NIK miał wyjechać z Krakowa i być przetransportowany do Białegostoku.

Adwokat nie chciał mówić, jaka jest planowana linia obrony, bo - jak wskazał - nie zna zarzutów i wie tylko tyle, ile przeczytał na stronie internetowej prokuratury. Ten komunikat pod względem prawnym jest bardzo enigmatyczny - ocenił. Dodał, że o konkretnej linii obrony będzie można mówić dopiero po przeprowadzeniu sobotnich czynności i przedstawieniu zarzutów.

Jakub Banaś został zatrzymany na lotnisku

Syn Mariana Banasia został w piątek zatrzymany na lotnisku w Balicach przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Razem z nim w ręce służb wpadł Tadeusz G., dyrektor Izby Skarbowej w Krakowie. Chodzi o śledztwo prowadzone w sprawie fałszywych oświadczeń majątkowych składanych przez osobę pełniącą funkcję publiczną.

Marian Banaś na Twitterze napisał, że do zatrzymania doszło, gdy jego syn wracał z urlopu.

Mój syn został dziś zatrzymany ok. godziny 13:30 na lotnisku Kraków Balice, gdy w towarzystwie małżonki wracał z urlopu. Zatrzymania dokonali funkcjonariusze krakowskiej delegatury CBA - napisał Banaś.

Jak przekazała Prokuratura Regionalna w Białymstoku, postępowanie, w ramach którego doszło do zatrzymań, zostało zainicjowane przez zawiadomienia złożone przez CBA, Generalnego Inspektora Informacji Finansowej oraz grupę posłów z klubu Koalicji Obywatelskiej.

Tadeusz G. ma usłyszeć sześć zarzutów. Według Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, że od grudnia 2018 do lutego 2021 roku kilkakrotnie przekazywał Marianowi Banasiowi informacje objęte tajemnicą skarbową. Jak wyjaśniono, "dotyczyły one czynności prowadzonych przez funkcjonariuszy CBA, a także czynności służbowych prowadzonych przez Urząd Skarbowy Kraków Stare - Miasto w zakresie nieujawienia źródeł przychodów przez Mariana Banasia oraz Urząd Skarbowy Kraków - Podgórze w zakresie kontroli wobec ustalonej osoby".

"Dwa spośród zarzutów wobec Tadeusza G. dotyczą niedopełnienia obowiązków służbowych poprzez zaniechanie złożenia zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z uzyskaniem informacji o przedłożeniu w lipcu 2017 r. w Urzędzie Skarbowym Kraków - Podgórze podrobionej faktury, stanowiącej rozliczenie dofinansowania uzyskanego ze środków publicznych, a także powzięciem informacji o niezłożeniu sprawozdania finansowego za rok 2019 r. przez spółkę reprezentowaną przez Jakuba B." - wyjaśniła prokuratura.

W sprawie Jakuba Banasia śledczy napisali, że "przeprowadzona przez CBA analiza operacji finansowych, polegających m.in. na dokonaniu przez Mariana Banasia przysporzeń na rzecz Jakuba B. oraz udzielaniu mu pożyczek, a także podjęte czynności procesowe, m.in. oględziny korespondencji mailowej zapisanej w komputerze zabezpieczonym u Jakuba B., wskazały na popełnienie przez niego szeregu przestępstw".

Syn Mariana Banasia ma usłyszeć siedem zarzutów, w tym dwa dotyczące oszustw w związku z wyłudzeniem w 2016 roku środków z Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa. Miał otrzymać 120 tys. zł na realizację prac renowacyjnych w kamienicy - śledczy przekonują, że dofinansowanie zostało wyłudzone na rzecz spółki reprezentowanej przez syna prezesa NIK i jego żonę. Jakub Banaś miał posłużyć się podrobionymi fakturami VAT (potwierdzającymi np. wykonanie robót budowlanych) oraz innymi dokumentami poświadczającymi nieprawdę.

Zarzuty obejmują także podrobienie umowy o wykonaniu robót budowlanych w kamienicy. Na realizację tego zadania miano wyłudzić dofinansowanie ze środków Skarbu Państwa. Białostoccy śledczy zarzucają mu też "popełnienie przestępstw skarbowych polegających na dwukrotnym posłużeniu się podrobionymi fakturami VAT na kwotę ponad 310 000 zł w celu rozliczenia powyższego dofinansowania i wyłudzenia podatku VAT w kwocie prawie 80 000 zł". 

Adwokat Jakuba Banasia: Zatrzymanie było kompletnie niepotrzebne

Reprezentujący syna Banasia mec. Dariusz Raczkiewicz powiedział w rozmowie z TVN 24, że zatrzymanie mężczyzny było dla niego dużym zaskoczeniem, "ponieważ sytuacja opisana przez CBA wskazuje na to, że to zatrzymanie było kompletnie niepotrzebne".

Przecież pan Jakub Banaś deklarował współpracę z organami ścigania, wielokrotnie udostępniał swoje miejsce zamieszkania, przeszukań, przekazywał dokumenty, które były niezbędne i nic nie wskazywało na to, że w jakikolwiek sposób będzie utrudniał inne czynności w postępowaniu, o którym doskonale wiedział, bo toczyło się ono i toczy się od 2019 roku - zaznaczył. Po sygnaturze, która została mi udostępniona, można ustalić, że to śledztwo zostało wszczęte w 2019 roku przez Prokuraturę Regionalną w Białymstoku - wskazał. W związku z tym można powiedzieć, że to dzisiejsze zatrzymanie było chyba czynnością trochę na pokaz i trochę nieuzasadnioną z naszego punktu widzenia - ocenił.

Prokuratura ściga Mariana Banasia

Na celowniku prokuratury jest też sam Marian Banaś. Prokurator generalny wystąpił do marszałek Sejmu z wnioskiem o uchylenie mu immunitetu.

Śledczy chcą Marianowi Banasiowi postawić kilkanaście zarzutów, w tym podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych. Banaś miał też nakłaniać zatrzymanego wczoraj dyrektora Izby Skarbowej w Krakowie do bezprawnego ujawnienia mu informacji na temat prowadzonych w jego sprawie czynności.

Według ustaleń śledczych Marian Banaś miał po prostu zaniżyć wartość swojego majątku w każdym z 10 składanych przez siebie oświadczeń majątkowych, które skontrolowała CBA. Łącznie chodzi o sumy 550 tys. zł. Poza tym miał tez zataić inwestycje w dzieło sztuki pochodzące od włoskiego artysty. "Za podanie nieprawdy w oświadczeniach o stanie majątkowym grozi do pięciu lat pozbawienia wolności" - przekazała Prokuratura Krajowa.

Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn powiedział, że postępowania prowadzone wobec Banasia i jego syna są "stricte kryminalne". 

Przeszukania u syna prezesa NIK

Dom Jakuba Banasia był już wcześniej kilka razy przeszukiwany przez agentów CBA, którzy szukali dokumentów związanych z renowacją jego willi w Krakowie i rozliczeń podatkowych i księgowych firm, w których udziały miał syn prezesa NIK i jego żona.

W maju Jakub Banaś zawiadomił prokuraturę w sprawie serii maili o jego rzekomym samobójstwie - ktoś podszywający się pod niego twierdził, że popełni on samobójstwo, wysadzając swój dom. Syn prezesa NIK twierdził, że mogli za tym stać ludzie służb specjalnych.

Jakub Banaś wskazywał, że policja późno zareagowała na te groźby. Dopiero po sześciu godzinach funkcjonariusze zaczęli weryfikować te informacje i zjawili się u jego matki, a następnie skontaktowali się z nim samym. 

Afery wokół Mariana Banasia

Problemy Mariana Banasia rozpoczęły się we wrześniu 2019 roku. "Superwizjer" TVN podał wówczas, że w należącej do Banasia i wynajmowanej przez niego kamienicy w Krakowie mieścił się pensjonat oferujący pokoje na godziny.

Ponadto, według "Superwizjera", Marian Banaś zaniżył w oświadczeniach majątkowych dochody z wynajmu kamienicy o powierzchni 400 metrów kwadratowych i dwóch mniejszych: wynajem miał przynosić szefowi NIK rocznie 65 700 złotych dochodu.

W reportażu mowa była także o powiązaniach ze stręczycielami.

Wkrótce potem Marian Banaś oświadczył, że nie zarządzał pokazanym w materiale "Superwizjera" hotelem, obecnie nie jest właścicielem nieruchomości, a materiał TVN odbiera "jako próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego imienia". Pozwał TVN SA i autora materiału Bertolda Kittela, żądając przeprosin, sprostowania i wpłaty na cel społeczny.

Banaś wydał również oświadczenie, że wszystkie nieruchomości nabył "w sposób uczciwy i zgodny z prawem, w tym również kamienicę, która stała się powodem ataku na jego osobę".

Resort finansów zawiadomił w sprawie kamienicy prokuraturę. Podobne zawiadomienie złożył rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec. 

W związku ze sprawą Centralne Biuro Antykorupcyjne dokonało licznych przeszukań w domu Mariana Banasia, siedzibie NIK i innych miejscach powiązanych z Banasiem. Szef Izby pisał nawet w tej sprawie do marszałek Sejmu Elżbiety Witek, twierdząc, że to "naruszanie konstytucyjnej zasady niezależności NIK".

Służby zainteresowały się także synem prezesa NIK.

W kolejnych miesiącach Marian Banaś i Najwyższa Izba Kontroli wydali serię raportów z kontroli w rządowych instytucjach, uderzających w kluczowe programy gospodarcze.

W dokumentach podważano kondycję budżetu, wskazywano na kreatywną księgowość rządu ws. obsługi długu publicznego, zwracano także uwagę na nieprawidłowości dotyczące tzw. tarczy antykryzysowej.

Głośna była także sprawa tzw. wyborów kopertowych, czyli wyborów prezydenckich z maja 2020 roku, które się nie odbyły, a kosztowały budżet państwa 70 mln złotych. Według NIK, nie było podstaw prawnych do tego, by premier Mateusz Morawiecki wydał Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych jakiekolwiek polecenia związane z przygotowaniami i realizacją wyborów. Co więcej, Izba skierowała do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego, wicepremiera Jacka Sasina i szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego.

W przyszłym tygodniu natomiast Marian Banaś miał ujawnić nieprawidłowości dot. działań rządu w ramach zwalczania koronawirusa - chodzi o marnowanie publicznych pieniędzy np. przy produkcji maseczek i organizacji ochrony zdrowia.

Dodatkowo Marian Banaś miał ujawniać kolejne nieprawidłowości dot. nieudanej inwestycji, jaką miała być budowa elektrowni w Ostrołęce. W tej inwestycji utopiono grubo ponad miliard złotych.