Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz potwierdza: nad Morzem Bałtycki obserwowane są zakłócenia GPS. "Według naszych źródeł jest to w dużej części związane z działaniami Federacji Rosyjskiej, również z akcjami sabotażu" - powiedział wicepremier.
- Minister obrony narodowej potwierdził zakłócenia sygnału GPS na północy Polski, które według źródeł są głównie związane z działaniami Federacji Rosyjskiej.
- Zakłócenia odnotowano również u sojuszników Polski - w państwach natowskich.
- Wczoraj Polska Agencja Żeglugi Powietrznej wydała oficjalne ostrzeżenie o silnych zakłóceniach sygnału GPS na północy kraju.
- Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o tych zakłóceniach i ich konsekwencjach, koniecznie przeczytaj cały artykuł!
Minister obrony narodowej podczas konferencji prasowej był pytany m.in. o doniesienia dotyczące zakłóceń GPS na północy kraju i czy znane jest ich źródło. O zakłóceniach w ostatnim czasie informowali użytkownicy dronów.
Obserwujemy te zakłócenia. One są obserwowane nad obszarem Morza Bałtyckiego również u naszych sojuszników w państwach natowskich - zarówno w państwach bałtyckich, jak i państwach nordyckich, więc reagujemy. Te działania są związane, według naszych źródeł, z działaniami Federacji Rosyjskiej, z akcjami sabotażu również - powiedział Kosiniak-Kamysz.
Wicepremier poinformował, że kilka tygodni temu w tej sprawie "odbył się specjalny komitet ds. bezpieczeństwa". Generał Maciej Klisz, dowódca operacyjny, przygotował serię zaleceń dla lotnictwa wojskowego, ale również przekazaliśmy wszystkie informacje dla lotnictwa cywilnego, dla kontroli lotów, dla Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej - zaznaczył.
Szef MON przypomniał również o Deklaracji Bałtyckiej, podpisanej na początku czerwca w Brukseli przez ministrów obrony Polski, Niemiec, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii, Szwecji i Danii, która "ma chronić nasze państwa i współdziałania w tym zakresie".
Minister mówił też o konieczność wzmożonej czujności w związku z pojawiającymi się zakłóceniami.
Wczoraj Polska Agencja Żeglugi Powietrznej wydała oficjalne ostrzeżenie o silnych zakłóceniach sygnału GPS na północy kraju. Te coraz częściej dają się we znaki operatorom dronów, którzy skarżą się na trudności z ich kontrolą i nietypowym zachowaniu maszyn.
Polska Agencja Żeglugi Powietrznej w związku z zakłóceniami sygnału GNSS na północy Polski opublikowała informację o strefie geograficznej dla użytkowników dronów określającą rejon występowania tego zjawiska. Strefa jest widoczna we wszystkich cyfrowych narzędziach Agencji do planowania lotów dronów na czele z aplikacją DroneTower, w której to piloci dronów mają prawny obowiązek zgłaszać swoje loty. Bardzo prosimy wszystkich pilotów bezzałogowych statków powietrznych o sprawdzanie sytuacji dotyczącej sygnału GNSS każdorazowo przed rozpoczęciem lotu - mówi RMF FM Marcin Hadaj, rzecznik prasowy Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.
Jak informuje nasz reporter Stanisław Pawłowski, chodzi o poważne zakłócenia sygnału GPS oraz możliwe próby tzw. spoofingu, czyli fałszowania danych nawigacyjnych. W praktyce może to prowadzić do utraty kontroli nad maszyną.
Od kilku dni dostawaliśmy bardzo niepokojące sygnały od naszych znajomych z branży czy ludzi, którzy nas obserwowali, że ich drony zupełnie traciły kontrolę. Dla nas zakłócenia na półwyspie, gdzie latamy już od bardzo dawna, to było coś normalnego do tej pory i dało się z tym żyć. W momencie, kiedy wylatywaliśmy dronem troszeczkę wyżej, tracił on kontakt z satelitami. Pokazywał się komunikat, że brak jest tego pozycjonowania opartego na sygnale GPS. Natomiast sam dron był dalej w pełni sterowalny. Trzeba było tylko walczyć troszeczkę bardziej z wiatrem i starać się utrzymać tę jego pozycję - tłumaczy Wojtek Radwański, fotograf i współtwórca projektu "Bałtyk" na instagramie.
Jak zaznaczył Radwański, w związku ze zgłoszeniami od obserwujących profil "Bałtyk", jego twórcy podjęli środki ostrożności - zaprzestano lotów w terenie zabudowanym i nad większymi zgromadzeniami.
Niestety, bardzo szybko przekonaliśmy się na własnej skórze, że to nie są pojedyncze przypadki i skala tego problemu jest dużo większa. Tak naprawdę jako operatorzy, niezależnie od doświadczenia, po prostu nie mamy żadnej kontroli nad tym dronem. Ten dron po prostu nie reaguje na drążki i odlatuje sobie w losowym kierunku z pełną prędkością, obniżając przy tym bardzo gwałtownie pułap lotu - alarmuje fotograf.
Przekazał, że zgłoszenia na początku obejmowały pas od granicy z Rosją, przez Mierzeję Wiślaną, Trójmiasto i Półwysep Helski. Później doszły także z bardziej odległych miejscowości - Dębków, Kołobrzegu i Łeby.
My całkowicie straciliśmy w tym momencie zaufanie do tego sprzętu w tym miejscu i rezygnujemy tymczasowo z latania. Mamy nadzieję, że ta sprawa zostanie wyjaśniona i coś się, co się po prostu zmieni - dodał Radwański.
Zakłócenia sygnału GPS dotykają nie tylko operatorów dronów, ale także mają wpływ na ruch lotniczy.
W poniedziałek rano w Bydgoszczy miał wylądować samolot lecący z Alicante, jednak przez utrudnienia został przekierowany do Poznania.


