Żadnych środków zapobiegawczych nie zastosował białostocki sąd rejonowy wobec małżeństwa Z., właścicieli biura turystycznego, którego autokarem we wrześniu 2005 r. jechali maturzyści, uczestnicy katastrofy drogowej w Jeżewie (Podlaskie). Zginęło wówczas 13 osób.

Postanowienie sądu jest nieprawomocne. Jeszcze nie wiadomo czy prokuratura będzie się odwoływać.

W czwartek Prokuratura Okręgowa w Białymstoku postawiła zarzuty czterem osobom w związku z katastrofą drogową pod Jeżewem: małżeństwu Z., pracownikowi ich biura turystycznego oraz lekarce uprawnionej do badań profilaktycznych kierowców.

Małżeństwu Z. postawiono zarzuty "sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy drogowej" poprzez dopuszczenie do pracy kierowców, bez skierowania ich na badania, które stwierdziłyby brak przeciwwskazań do takiej pracy. W ocenie biegłych z zakresu medycyny pracy okazało się bowiem, że takie przeciwwskazania były.

Lekarce zarzucono nieumyślne sprowadzenie katastrofy drogowej, bo wydała kierowcy tej firmy turystycznej zaświadczenie o braku przeciwwskazań zdrowotnych do pracy, gdy w rzeczywistości takie przeciwwskazania były. Wobec lekarki prokuratura zastosowała 10 tys. zł poręczenia majątkowego i zakaz opuszczania kraju, wobec pracownika - 2 tys. zł poręczenia i także zakaz opuszczania kraju.

Do wypadku doszło 30 września 2005 r. Młodzież z Białegostoku jechała autokarem na pielgrzymkę maturzystów do Częstochowy. Niedaleko Jeżewa doszło do zderzenia autokaru z ciężarową lawetą. Autokar stanął w płomieniach. Na miejscu zginęło dziewięcioro uczniów (jedna uczennica zmarła w szpitalu) oraz trzech kierowców (w tym dwóch kierowców z autokaru), kilkadziesiąt osób zostało rannych. Był to najtragiczniejszy wypadek w województwie podlaskim, w ostatnich latach.