"Tego nie znajdziecie w oficjalnym biogramie. W 2003 r. Okręgowa Rada Adwokacka w Krakowie uznała, że Andrzej Duda nie nadaje się na aplikanta, bo m.in. fatalnie zdał egzamin. Obecny prezydent przekonywał, że ta decyzja jest niekonstytucyjna. I pomylił przepisy" - donosi dzisiejsza "Gazeta Wyborcza", która - jak czytamy - dotarła do uchwały Prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej z 14 września 2004 ws. Andrzeja Dudy, "32-letniego wtedy magistra prawa, który chciał zostać adwokatem".

Jak przypomina w artykule dziennik, w lutym 1997 roku Andrzej Duda obronił na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego pracę magisterską "Wywłaszczenie nieruchomości pod budowę autostrad płatnych", po czym został pracownikiem naukowo-dydaktycznym Katedry Postępowania Administracyjnego UJ.

"Z oficjalnych dokumentów, do których dotarliśmy, wynika, że uchwałą z 19 grudnia 2003 r. rada adwokacka odmówiła wpisania go na listę aplikantów adwokackich, ‘albowiem p. Duda nie uzyskał wymaganego minimum punktów na etapie testu pisemnego’" - podaje dalej "Wyborcza", zaznaczając, że we wspomnianym teście Andrzej Duda zdobył 67 punktów, podczas gdy minimum wynosiło 85 punktów.

"To bardzo mierny wynik świadczący niestety o niskiej wiedzy ówczesnego magistra Andrzeja Dudy" - komentuje w rozmowie z autorem publikacji Adamem Zadwornym doświadczony szczeciński adwokat Włodzimierz Łyczywek, dziekan szczecińskiej adwokatury, w przeszłości członek Naczelnej Rady Adwokackiej, w zawodzie od pół wieku.

Jak podaje dalej "Wyborcza", Andrzej Duda odwołał się od decyzji w swojej sprawie. Anonimowy rozmówca gazety, "krakowski adwokat", zauważa zaś: "Co ciekawe, nie twierdził np., że komisja popełniła błąd, oceniając jego pracę, ale zastosował coś, co dziennikarze zwykli nazywać sztuczką formalną".

2 kwietnia 2004 roku Andrzej Duda wystąpił - jak czytamy - o wznowienie postępowania ws. wpisu na listę aplikantów adwokackich, a powołał się przy tym na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 18 lutego 2004. Sęk w tym, że orzeczenie to zapadło już po niezdanym przez niego egzaminie.

W odwołaniu Andrzej Duda "świadomie lub nieświadomie mylił przepisy"

"28 maja 2004 r. Okręgowa Rada Adwokacka w Krakowie odmówiła wznowienia postępowania, wskazując, że konkurs został przeprowadzony zgodnie z ówcześnie obowiązującymi przepisami. ORA przypomniała też Dudzie, że ‘Trybunał wypowiedział się w uzasadnieniu wyroku o zachowaniu skuteczności przeprowadzonych dotychczas postępowań konkursowych’" - relacjonuje "Gazeta Wyborcza".

Tę uchwałę - jak podaje dalej dziennik - Andrzej Duda zaskarżył do Naczelnej Rady Adwokackiej, ale i jej Prezydium zwróciło uwagę, że według TK "przeprowadzone przed ogłoszeniem wyroku konkursy na aplikacje adwokacką i radcowską zachowują swą skuteczność".

"Wytknęło także przyszłemu prezydentowi, że ‘decyzje w sprawie przyjęć na aplikacje (...) podejmowane były na podstawie innych przepisów niż przepisy objęte orzeczeniem TK o niezgodności z konstytucją’" - zaznacza "Wyborcza".

"Oznacza to tyle, że samo odwołanie Andrzeja Dudy do Naczelnej Rady było bublem, bo świadomie lub nieświadomie mylił przepisy" - wyjaśniają w rozmowie z gazetą "prawnicy, którzy widzieli decyzję NRA w sprawie Dudy".

"Andrzej Duda po wyborach parlamentarnych w 2005 r. został ekspertem od legislacji klubu parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość. 1 sierpnia 2006 r. premier Jarosław Kaczyński powołał go na stanowisko wiceministra sprawiedliwości. Tak zaczęła się jego kariera polityczna" - puentuje "Gazeta Wyborcza".