Sprawca nocnego rajdu w Sopocie leczył się psychiatrycznie - ustalił nieoficjalnie reporter RMF FM Kuba Kaługa. 32-letni mieszkaniec Redy wjechał m.in. na sopockie molo i wjeżdżał w spacerowiczów. Rannych zostało ponad 20 osób. Prokuratura wszczęła śledztwo ws. tych wydarzeń - dotyczy ono spowodowania katastrofy w ruchu lądowym.

Jak ustaliła reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska, 32-latek zostanie przesłuchany dopiero jutro. Dzisiaj prokurator i policjanci skupiają się na dotarciu do świadków zdarzenia, by przesłuchać tych, którzy do Sopotu przyjechali tylko na weekend. Poza tym czekają wciąż na wyniki badań krwi kierowcy, które wykażą, czy 32-latek prowadził pod wpływem narkotyków. Dużo wskazuje na to, że był pod wpływem środków odurzających - powiedziała nam wcześniej rzeczniczka sopockiej policji Karina Kamińska.

Jak dowiedzieli się nasi reporterzy, mężczyzna był już wcześniej notowany, m.in. za pobicia.

Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w nocy na sopockim molo. Samochód wjechał i pędził wzdłuż Monciaka. Podjechał pod molo, zawrócił, w tamtą stronę ludzie zdążyli mu uciec, ale w tę stronę po prostu się rozpędził i gnał ze 100-120 km/h, po wszystkich restauracjach, po ludziach. Zatrzymał się na drzewie - relacjonował pan Jarosław, świadek wypadku.

Kierowca próbował uciekać z rozbitego samochodu, ale został złapany przez świadków zdarzenia i przekazany w ręce policjantów.

Rzeczniczka sopockiej policji podała, że ludzie zostali potrąceni na ul. Bohaterów Monte Cassino i Placu Przyjaciół Sopotu. Większość potrąconych osób ma tylko lekkie obrażenia. Trzy są w poważniejszym stanie, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

"To był obraz prawdziwej katastrofy"

W związku z tragicznym wydarzeniem specjalne oświadczenie wydał w niedzielę prezydent Sopotu Jacek Karnowski.

"Pragnę wyrazić  głębokie współczucie dla wszystkich poszkodowanych w nocnej tragedii, która wydarzyła się w Sopocie. To bezprecedensowy wypadek, mający znamiona zamachu terrorystycznego, który dotychczas nie miał miejsca w naszym mieście i miejmy nadzieje nigdy się nie powtórzy.  To był obraz prawdziwej katastrofy, ponad dwadzieścia osób rannych rozrzuconych na przestrzeni kilkuset metrów w środku kilkudziesięciotysięcznego tłumu" - napisał Karnowski w przekazanym mediom oświadczeniu.

Podziękował jednocześnie mieszkańcom i turystom, którzy pomagali rannym i "pomogli ująć sprawcę tego szalonego czynu", a także pogotowiu, strażakom, policji, WOPR i straży miejskiej.

"Od kilku lat alarmuję policję o potrzebie większej ilości pieszych i zmotoryzowanych patroli w Sopocie. Szczególnie w piątkowe i sobotnie noce, kiedy na ulicy Bohaterów Monte Cassino, w Dolnym Sopocie przebywa kilkadziesiąt tysięcy osób. W zeszłym roku apelowałem o przywrócenie 'ładu i porządku' i zlikwidowanie nielegalnego spożywania alkoholu. Moje żądania potraktowane zostały jako 'konflikt z policją'" - czytamy w oświadczeniu Karnowskiego.

(abs, edbie)