Tymi słowami Vojislav Kosztunica powitał półmilionowy tłum domagający się na ulicach Belgradu natychmiastowego ustąpienia jugosłowiańskiego przywódcy Slobodana Miloszevicia. Równocześnie zaapelował o to, by zebrał się nowy parlament.

Po południu zwolennicy opozycji szturmem wzięli budynek parlamentu. Zajęli też gmach państwowej telewizji, która wieczorem zaczęła z powrotem nadawać, już jako NOWA Serbska Telewizja. Na stronę opozycji przeszła też państwowa agencja Tan-jug oficjalnie określając Vojislava Kosztunicę nowym jugosłowiańskim prezydentem. Od interwencji wstrzymała się również armia - agencja BETA podała, że wojsko pozostanie w koszarach.

Minister spraw zagranicznych Francji, która w tym półroczu przewodniczy Unii Europejskiej oznajmił, że Piętnastka gotowa jest znieść sankcje nałożone na Belgrad za rządów Miloszevicia. Takie samo oświadczenie złozyły Stany Zjednoczone. Politycy jednogłośnie wezwali Miloszevicia do ustąpienia - brytyjski premier Tony Blair oświadczył: "Wynik wyborów był jasny, to co dziś działo się w Belgradzie też nie budzi wątpliwości. Przesłanie dla Miloszevicia jest oczywiste - musi odejść już teraz zanim znowu poleje się krew a kraj ogarnie zniszczenie" Komentując wydarzenia belgradzkie szef brytyjskiej dyplomacji Robin Cook oświadczył: "Wszyscy w Serbii wiedzą, że Miloszewić stracił wszelkie prawo by nadal piastować stanowisko prezydenta. Gdyby miał odwagę wyjrzeć dziś przez okno na własne oczy przekonałby się, jak bardzo Serbia go nie chce."

W czwartkowych starciach w serbskiej stolicy zginęły - według agencji BETA dwie osoby, a sto trzy zostało rannych. Komentując na gorąco belgradzkie wydarzenia kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder wezwał wojsko i policję by nie używały siły: ”Nie strzelajcie do własnego społeczeństwa. To byłaby tragedia. Byłoby to nieodpowiedzialne i wywoła opór całego świata ". Masowy protest opozycji w Belgradzie, do którego doszło po tym jak Trybunał Konstytucyjny uznał, że niedawne wybory prezydenckie należy anulować, zdecydowanie poparł prezydent USA Bill Clinton: "Stany Zjednoczone popierają zawsze tych, którzy walczą o swą wolność. Ameryka wierzy w demokrację". Stany Zjednoczone wezwały też Rosję, by oficjalnie uznała Kosztunicę za nowego jugosłowiańskiego prezydenta. Moskwa na razie na ten apel nie odpowiedziała, jednak prezydent Władimir Putin zapowiedział, że Rosja gotowa jest pomóc Jugosławii wyjść z obecnego kryzysu i stać się państwem demokratycznym.

Wciąż nie wiadomo gdzie przebywa Miloszević. Niewykluczone, że opuścił Belgrad - agencja BETA podała, że trzy wojskowe samoloty transportowe wystartowały z lotniska pod Belgradem. Jeszcze kilka dni temu mówiono, że Miloszević może się starać o azyl w jakimś "przyjaznym" mu kraju. Wymieniano wówczas między innymi Białoruś. Tymczasem według przedstawicieli władz w Mińsku Białoruś nie ma zamiaru przyznać Miloszeviciowi azylu. "Przyjazd Miloszevicia na Białoruś w ogóle nie wchodzi w grę" - oznajmił przedstawiciel administracji prezydenta Aleksandra Łukaszenki.

Opozycja złożyła w prokuraturze oficjalne oskarżenie przeciwko Miloszeviciowi, zarzucając mu, że nakazał sfałszowanie wyborów prezydenckich. Pod oskarżeniem widnieją podpisy 15 tysięcy ludzi. Opozycja skierowała sprawę do prokuratury po doniesieniach, że Trybunał Konstytucyjny anulował wybory prezydenckie. Decyzja Trybunału została ostro skrytykowana nie tylko przez serbską opozycję. Władze prozachodniej Czarnogóry tworzącej wraz z Serbią Federację Jugosławii określiły ją mianem "skandalicznej próby utrzymania się u władzy" przez Slobodana Miloszevicia. Równie ostro zareagował Zachód.

Opozycjoniści postawili wcześniej ulimatum: do godziny 15:00 Slobodan Miloszević ma uznać wyborcze zwycięstwo Vojislava Kosztunicy. Wezwali jednocześnie swoich zwolenników, aby przyjechali do Belgradu. Policja zorganizowała po drodze wiele posterunków, ale w kolumnach protestujących jechały koparki, które miały usunąć w drogi wszelkie przeszkody. "Chcemy, by wszyscy, którzy oszukiwali, zostali ukarani sądownie. Chcemy, by odpowiedzialność ponieśli członkowie komisji wyborczej. Wiemy, kto sfałszował wybory, znamy sposoby ich działania i to, jakimi metodami manipulowali wynikami jeszcze w lokalach wyborczych" - mówią ludzie.

Do protestów opozycji dołączył znany jugosłowiański piłkarz Savo Miloszević. Występujący we włoskiej Parmie gwiazdor tegorocznych mistrzostw Europy rozegrał w środę mecz w koszulce opozycyjnej organizacji Otpor. "Nie jestem politykiem, ale uważam że powinienem zaprotestować przeciwko działaniom władz w Belgradzie i prezydenta, który nosi takie samo nazwisko jak ja" - powiedział Savo Miloszević.

00:05