Szef Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie skarży w prokuraturze Centralne Biuro Antykorupcyjne. Profesor Andrzej Włodarczyk podejrzewa, że funkcjonariusze bezprawnie wywieźli ze stołecznego szpitala MSWiA dokumentację medyczną pacjentów. Dokumenty mogły zawierać informacje dotyczące chorób wenerycznych lub psychicznych.

Chodzi o szpital w którym pracował kardiochirurg Mirosław G., podejrzany o korupcję i doprowadzenie do śmierci pacjenta.

Szef CBA Mariusz Kamiński tłumaczył w Senacie, że kontrola dotyczy dokumentacji finansowej i przetargów w szpitalu.

Jakie profesor Włodarczyk ma dowody, że było inaczej? Wiedza profesora opiera się wyłącznie na tym, co przekazali mu lekarze ze szpitala MSWiA. Zgłosiło się anonimowo do mnie kilku lekarzy ze szpitala MSWiA, osoby niezwykle wiarygodne, jak to się mówi – z najwyższej półki lekarskiej – mówi profesor. Podczas tego spotkania lekarze opowiadali o dokumentach wywożonych ze szpitala i niepokojących telefonach od swoich pacjentów, również od tych, którzy maja kłopoty psychiczne, a skarżących się na działalność funkcjonariuszy. Dzwonią z pretensjami, żalem, dlaczego policja takimi danymi dysponuje - mówi Włodarczyk.

Właśnie ze względu na nagabywanie pacjentów, którzy nie mogli mieć nic wspólnego z doktorem G., profesor zdecydował się na powiadomienie prokuratury. Tutaj jest to działanie na zasadzie zarzucania sieci – a może coś znajdziemy, przepytamy dziesiątki tysięcy, to może jakiegoś winnego znajdziemy - mówi Włodarczyk. Profesor w tej sprawie wystąpił także ze skargą do Rzecznika Praw Obywatelskich i Inspektora Ochrony Danych Osobowych.