Sąd Apelacyjny w Gdańsku uznał, że były prezydent naruszył dobra osobiste byłego działacza wolnych Związków Zawodowych, Krzysztofa Wyszkowskiego. Wałęsa występując dwa lata temu w telewizji TVN24 użył wobec Wyszkowskiego takich wyzwisk jak: "małpa z brzytwą", „wiariat” czy „chory debil”. Wyrok jest prawomocny.

Telewizyjna dyskusja dotyczyła tego, czy Instytut Pamięci Narodowej powinien przyznać Wałęsie status pokrzywdzonego przez aparat bezpieczeństwa PRL.

W czerwcu tego roku Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał, że Wałęsa naruszył tymi słowami dobra osobiste Wyszkowskiego i nakazał złożenie przeprosin. Były prezydent odwołał się od tego wyroku. Apelację złożył też Wyszkowski. Były działacz WZZ kwestionował część wyroku sądu niższej instancji, odrzucającą żądanie przeprosin za nazwanie go przez Wałęsę "agentem i zdrajcą".

W piątek Sąd Apelacyjny w Gdańsku oddalił obie apelacje, utrzymując tym samym w mocy decyzję sądu niższej instancji. Wałęsa ma przeprosić Wyszkowskiego na własny koszt, w ciągu miesiąca na antenie TVN24. Odrzucając apelację Wałęsy Sąd Apelacyjny uznał, że słowa, których użył b. prezydent wobec Wyszkowskiego, były bez żadnych wątpliwości "obraźliwe".

Oddalając natomiast apelację Wyszkowskiego, Sąd Apelacyjny w Gdańsku wyjaśnił, że powtarzając "gołosłowne" zarzuty o agenturalności b. prezydenta, Wyszkowski nie może jednocześnie oczekiwać dla siebie "ochrony prawnej". Nie może być tak, że jedna osoba ma prawo obrażać, a druga nie - podkreślono w uzasadnieniu wyroku.

Półtora miesiąca temu przed tym samym Sądem Apelacyjnym w Gdańsku Wałęsa wygrał z Wyszkowskim proces o naruszenie dóbr osobistych. W tym przypadku sprawa dotyczy telewizyjnej wypowiedzi b. działacza WZZ w maju 2005 r. Wyszkowski mówił wtedy m.in., że w październiku 1981 r., podczas pobytu w Paryżu, delegacja "Solidarności" oskarżyła Wałęsę o kradzież pieniędzy, które przekazali związkowcy francuscy. Miało do tego dojść w autobusie na lotnisku tuż przed powrotem do kraju. Sąd Apelacyjny uznał prawomocnie, że Wyszkowski zniesławił Wałęsę i musi go za to przeprosić, a dodatkowo wpłacić 10 tys. zł na jedną z gdańskich fundacji.