Dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego przygotowuje specjalną akcję dla turystów, którzy wędrują po górach zimą. Niezależnie od tego, czy chodzą na nogach, rakietach śnieżnych, nartach skitourowych czy zjeżdżają w dziewiczym terenie, powinni mieć ze sobą detektor lawinowy. To małe urządzenie pozwala na szybkie zlokalizowanie zasypanej osoby, a to może uratować jej życie. Niestety, zasypana przed tygodniem w Tatrach narciarka nie miała przy sobie detektora i jej odnalezienie i odkopanie zajęło ratownikom TOPR blisko godzinę. To zbyt długo. Kobieta zmarła po kilku dniach, nie odzyskując przytomności. Dlatego TPN zachęca: weź detektor!

Dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego nie tylko zachęca do korzystania z detektorów, ale i pomaga. Kogo nie stać na kupienie urządzenia, będzie mógł go sobie wypożyczyć przed wyjściem w góry. Już w tej chwili nie jest to drogie, bo kosztuje 20 złotych, ale być może będzie jeszcze tańsze. Szczegóły akcji jeszcze są ustalane i ma ona ruszyć z początkiem marca. Wtedy będzie wiadomo, gdzie i za ile będzie można pożyczyć detektor.

A co to właściwie jest?

Detektor lawinowy to niewielkie urządzenie działające na baterie. Nosi się go przypięty na piersi, pod ubraniem, tak by lawina go nie zdarła. Detektor ma dwie podstawowe funkcje: nadaje sygnał, kiedy turysta czy narciarz wędruje po górach i odbiera, kiedy jest konieczność odnalezienia kogoś zasypanego w lawinie. To pozwala na rozpoczęcie akcji ratunkowej natychmiast po zejściu lawiny, bez czekania na przybycie ratowników. Kiedy o życiu decydują minuty, jest to niezwykle ważne. Szacuje się, że osoby uwięzione w lawinie mają 90 procent szans na przeżycie pod śniegiem, jeśli zostaną wyciągnięte w ciągu 18 minut od zasypania. Potem te szanse dramatycznie spadają, właściwie z każdą minutą. Dlatego tak ważny jest czas i to, by natychmiast przystąpić do poszukiwań. Detektor lawinowy to umożliwia pod warunkiem, że nie wszyscy uczestnicy wycieczki zostali zasypani. W związku z tym nigdy nie powinno się samotnie wyruszać w góry, a w terenie zagrożonym lawinami należy zachować bezpieczne odległości między uczestnikami wycieczki. To zwiększa szansę na to, że nie wszyscy zostaną zasypani. Jeśli ktoś zostanie na powierzchni, przełącza swój detektor na funkcję odbioru i poszukuje sygnału nadawanego przez urządzenia osób zasypanych. Detektor uczestnika wycieczki, który zmienia się w ratownika, dźwiękiem i światłem bądź rysunkami pokazuje kierunek i odległość do pozostałych detektorów. Sprawnemu poszukiwaczowi odnalezienie miejsca, gdzie znajduje się osoba zasypana przez lawinę, zajmuje dosłownie kilka minut. Potem trzeba jeszcze ją odkopać. Do tego potrzebna jest sonda i łopatka.

Lawinowe ABC

Każdy poza detektorem powinien w góry zabierać ze sobą sondę i łopatkę lawinową. Są one składane, tak by nie zabierały dużo miejsca w plecaku. Sonda pomaga dokładnie umiejscowić osobę zasypaną przez lawinę po wskazaniu przez detektor. Pomaga też oznaczyć to miejsce. Potem nieodzowna staje się łopatka lawinowa. Bez niej odkopanie osoby zasypanej przez lawinę jest właściwie niemożliwe. Po zajściu masy śniegu w ciągu kilku minut tężeją, niektórzy mówią nawet, że się betonują. Po prostu stają się bardzo zbite i twarde, nie ma mowy, by kopać w nich rękami. Nawet za pomocą łopatki lawinowej odkopanie osoby zasypanej na głębokości półtora metra jednemu ratownikowi zajmuje nawet kilkadziesiąt minut.

Ile to kosztuje?

Detektory, szczególnie te najnowsze, są skomplikowanymi urządzeniami elektronicznymi. Dlatego sporo kosztują. Zazwyczaj ponad tysiąc złotych, a najbardziej zaawansowane technicznie, nawet dwa razy więcej. Łopatki i sondy są znacznie tańsze. Ich koszt to około 100 złotych. Jeśli ktoś często wędruje po górach zimą, powinien skusić się na taki wydatek. Jeśli jednak ktoś planuje jedno - czy dwudniowy wypad, lepiej je wypożyczyć. W Zakopanem jest kilka miejsc, gdzie można pożyczyć sprzęt lawinowy. Zazwyczaj to te same wypożyczalnie, gdzie oferowany jest sprzęt skitourowy czy wspinaczkowy. Koszt wynajęcia całego lawinowego ABC to ok. 40 złotych na dobę. Samego detektora 20 złotych. Warto jednak sprzęt zarezerwować wcześniej. Kiedy otwieraliśmy naszą wypożyczalnię sześć lat temu - mówi Damian Wilczyński z zakopiańskiej firmy Tatra Trade - detektory lawinowe wypożyczało tylko kilku wtajemniczonych klientów. Teraz zainteresowanie jest znacznie wyższe i na najbliższy weekend mamy już zarezerwowany cały sprzęt lawinowy.

Być może akcja TPN nie tylko uświadomi turystom jak ważny jest sprzęt lawinowy zimą w górach, ale także sprawi, że stanie się bardziej dostępny.