Mirosław Drzewiecki ma tydzień na wyleczenie gardła. W czwartek ma stanąć przed komisją śledczą. Dziś do przesłuchania nie doszło, bo były minister sportu usprawiedliwił się chorobą. Jego absencja sprawiła, że komisja zmodyfikowała nieco kalendarz spotkań z kolejnymi, ważnymi świadkami.

I tak w przyszły wtorek zgodnie z planem zeznawać będą Michał Boni i Zbigniew Derdziuk. Środa, kiedy miały zeznawać Anita Błochowiak i Elżbieta Jakubiak, będzie dniem wolnym. W piątek - dzień po byłym ministrze sportu przed komisją ma stanąć Adam Szejnfeld. Grzegorz Schetyna ma z kolei zacząć zeznawać 3 lutego. Decyzja, kiedy przed hazardową pojawi się premier zapadnie w poniedziałek - po spotkaniu komisji z prokuratorem krajowym. Tematem ma być stan prokuratorskiego śledztwa.

Posłowie opozycji wymusili także na przewodniczącym Mirosławie Sekule uszczuplenie listy świadków - ci mniej ważni przesunięci zostali na później (kiedy mają się stawić przed komisją, tego na razie nie wiadomo). Te zmiany rozładowały nieco emocje.

Ale można się spodziewać, że gorąco znów zrobi się w poniedziałek, kiedy wróci sprawa - kluczowa według opozycji - tajnych stenogramów i billingów, setek stron dokumentów i połączeń telefonicznych, przez które śledczy nie są w stanie się przebić.

Drzewiecki zaniemógł. W komisji awantura

W piątek Drzewiecki nie stawił się przed śledczymi ze względu na problemy zdrowotne. Cała sprawa wywołała awanturę i pytania opozycji, kto ustala kolejność przesłuchań.

Beata Kempa i Bartosz Arłukowicz domagali się od Sekuły odpowiedzi na pytanie, kiedy i jaką drogą pismo to dotarło do komisji. Posłanka PiS zwracała uwagę, że pismo od Drzewieckiego jest datowane na czwartek (21 stycznia). Od kogo pan otrzymał to pismo? Czy pan się widział ze świadkiem dzisiaj, czy pan dostał to pismo od asystenta świadka, nie wiem, od pana Rosoła, od Mira, Zbycha, gdzie pan to dostał? W Pędzącym Króliku? Panie przewodniczący, proszę nas traktować poważnie - mówiła Kempa.

Początkowo Sekuła unikał odpowiedzi na to pytanie, jednak ostatecznie przyznał, że pismo od Drzewieckiego dostarczył mu w piątek rano sekretarz klubu PO Sebastian Karpiniuk. Sam Karpiniuk tłumaczył dziennikarzom, że spotkał się z byłym ministrem sportu i ten dał mu pismo z wnioskiem o przesunięcie jego przesłuchania.

Jak wyjaśniał, Drzewiecki zwrócił się z tą prośbą do niego, bo sam - jako świadek - nie chciał się kontaktować ze śledczymi. Pan minister (...) nie chciał stwarzać niezręcznych sytuacji, że świadek ma kontakt z jednym z członków komisji. Jestem sekretarzem klubu PO, stąd prośba była skierowana do mnie - zaznaczył.

Posłowie PiS i Lewicy pytali też Sekułę, dlaczego Drzewiecki nie przedstawił zwolnienia lekarskiego, które uwiarygodniłoby jego twierdzenie o złym stanie zdrowia. Sekuła odpowiadał, że zgodnie z ustawą o komisji śledczej każdy świadek ma prawo złożyć wniosek o zmianę terminu przesłuchania. Ocenił, że gdyby domagał się zaświadczenia lekarskiego w takiej sytuacji, rażąco przekroczyłby prawo.