Donald Tusk przyjął nietypowy podarunek od prezydenta Turcji - cenny list sprzed blisko 280 lat. Dokument ten nie trafił jednak do rejestru korzyści, co wywołało kontrowersje i pytania o przejrzystość działań premiera. Czy miał obowiązek go zgłosić?

  • Tusk dostał od Erdogana list z 1745 roku - cenny zabytek historyczny.
  • Nie wpisał go do rejestru korzyści, choć wartość może przekraczać 380 zł.
  • Czy premier miał obowiązek go zgłosić?

Cenny dokument z XVIII wieku od prezydenta Turcji

W marcu premier Donald Tusk otrzymał od Recepa Erdogana historyczny list datowany na 1745 rok. Jak wynika z przekazanych informacji, autorem korespondencji był prawdopodobnie kanclerz Andrzej Załuski, a adresatem - osmański wielki wezyr. Dokument zawierał podziękowania za działania sprzyjające pokojowi w Europie.

Szef rządu pochwalił się prezentem w serwisie X: "Dziękuję za ten prezent - list z Polski do wielkiego wezyra osmańskiego z 1745 roku. Symbol pokoju i przyjaźni między naszymi narodami. Nadal aktualny".

Problem w tym, że list - mimo swojej wartości historycznej i materialnej - nie został zgłoszony do rejestru korzyści. A zgodnie z przepisami prezenty o wartości powyżej 380 zł powinny zostać ujawnione.

CIR: List nie należy do Tuska, tylko do narodu

Centrum Informacyjne Rządu (CIR) w rozmowie z dziennikiem "Rzeczpospolita" tłumaczy, że premier nie miał obowiązku zgłaszania listu, ponieważ nie jest to jego prywatna własność.

"List nie jest osobistym prezentem dla premiera, lecz dla narodu polskiego. Obecnie znajduje się w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i zostanie wystawiony podczas Nocy Muzeów" - informuje CIR.

Jak informuje money.pl, eksperci nie są jednak zgodni w tej sprawie. Julia Pitera, była minister ds. korupcji, uważa, że premier powinien był zgłosić prezent "dla świętego spokoju". Dodaje też, że coraz więcej polityków lekceważy obowiązek ujawniania prezentów, ponieważ przepisy nie przewidują sankcji za ich niezgłoszenie.

Premier bez prezentów. Nietypowa sytuacja

Od momentu objęcia urzędu premier Donald Tusk nie zgłosił żadnego prezentu, co jest nietypowe na tle jego poprzedników. Dla porównania, Mateusz Morawiecki wpisał do rejestru aż 19 prezentów - wśród nich znajdowały się m.in. drogi szampan oraz koszulka Realu Madryt.

Brak zgłoszeń może jednak mieć konsekwencje. Choć obecnie nie istnieją konkretne kary za niezłożenie oświadczenia o przyjętych korzyściach, praktyka pokazuje, że nieprawidłowości mogą zostać wykorzystane jako podstawa do zarzutów.

Przykładem może być sprawa posła Łukasza Mejzy, który usłyszał kilkanaście zarzutów związanych z nieprawidłowościami w oświadczeniach majątkowych - w tym także za niezgłoszenie korzyści.