Premier Turcji twierdzi, że Amerykanie zatrzymali północnym Iraku tureckich żołnierzy. Dyplomaci USA w Ankarze odpowiadają, że nic o tym nie wiedzą. Według dziennika "Hurriyet", tureccy żołnierze mieli planować atak na kurdyjskiego gubernatora.

Ankara złożyła w tej sprawie ostry protest. Nie możemy zrozumieć celu Amerykanów - powiedział zastępca szefa sił zbrojnych Yasar Buyukanit. - Akcja podjęta przez kraj, który od 50 lat jest naszym sojusznikiem, głęboko nas smuci.

Rząd nie potwierdził informacji tureckiego dziennika "Hurriyet", który twierdzi, że zatrzymani żołnierze zostali oskarżeni o planowanie ataku na kurdyjskiego gubernatora. Według gazety, ok. 100 żołnierzy USA weszło wczoraj do koszar tureckich żołnierzy w Sulajmanii w północnym Iraku i zabrało ich do Kirkuku.

Turcja obawia się, że Kurdowie w północnym Iraku będą chcieli utworzyć niezależne państwo, co doprowadziłoby do zaostrzenia rebelii kurdyjskiej w południowo-wschodniej Turcji. Od początku lat 80. zginęło tam ok. 30 tys. osób. Stosunki między Waszyngtonem a Ankarą popsuły się przed wojną z Irakiem, gdy turecki parlament nie zgodził się na przemarsz wojsk USA przez ten kraj.

W północnym Iraku pozostaje kilka tysięcy tureckich żołnierzy, którzy ścigają kurdyjskich rebeliantów. Popierani przez Amerykanów kurdyjscy przywódcy, którzy od wojny w Zatoce w 1991 roku sprawują kontrolę nad regionem, wzywają Turcję do wycofania wojsk.

18:05