Atak moździerzowy, a nie błąd saperów był przyczyną tragedii w irackiej Suwajrze, gdzie we wtorek zginęło 6 żołnierzy koalicji, w tym 2 Polaków - ustaliła komisja powołana przez szefa wielonarodowej dywizji w Iraku.

Członkowie komisji ustalili, że saperzy usuwający miny ze składu amunicji i materiałów wybuchowych nie popełnili żadnego błędu. Według niej za atakiem stali przeciwnicy obecności wojsk koalicji w Iraku.

Saperzy – jak udało się ustawić komisji – tuż przed wybuchem w składzie amunicji słyszeli charakterystyczny świst wystrzeliwanych pocisków moździerzowych; prawdopodobnie wystrzelono je z odległości 2-3 km, spoza terenu operowania żołnierzy. Pocisków było co najmniej 4.

O tym, jak doszło do wybuchu mówi rzecznik wielonarodowej dywizji w Iraku pułkownik Robert Strzelecki:

W zamachu zginęło sześciu żołnierzy (dwóch Polaków, trzech Słowaków i Łotysz), a jeden został ciężko ranny. Polak trafił do amerykańskiej bazy wojskowej Ramstein w Niemczech. Stamtąd zostanie przewieziony do specjalistycznego szpitala w Homburgu.

W Obozie Babilon flagi nadal są opuszczone do połowy masztów na znak żałoby.