Centralne Biuro Śledcze z Łodzi bada sprawę użycia złych materiałów do budowy autostrady A2 na odcinku Wartkowice – Emilia. Wykonawcy mieli użyć taniej papy, przez co droga szybko się niszczy.

Policjanci nie chcą na razie wydawać wyroków. Wiadomo, że poprosili o pomoc ekspertów, którzy mają zbadać jakość materiałów użytych do budowy autostrady. Być może jednak pojawią się bardzo poważne zarzuty – zagarnięcie unijnych pieniędzy wydawanych na budowę. - Wyjaśniamy, czy środki unijne zostały właściwie zagospodarowane i wykorzystane, i czy ktoś przypadkiem nie spożytkował ich niezgodnie z prawem - tłumaczy Zbigniew Matwiej z Komendy Głównej.

Wszystko zależy od decyzji, którą podejmie Główny Nadzór Budowlany. Wykonawcy i nadzorcy budowy, którzy nie są stroną w tej sprawie, wątpią, by w ogóle do tego doszło. - Jest to pewnie jakiś element gry rynkowej. Nawet gdyby jakaś partia była wadliwa, to moim zdaniem nie miałoby to wpływu na eksploatację obiektu - uważa Jarosław Górski, przedstawiciel głównego wykonawcy.

Możliwy jest więc także inny scenariusz – ktoś może chcieć zaszkodzić głównemu wykonawcy, dezinformując śledczych. Być może chodzi o opóźnienie oddania tego odcinka autostrady do użytku, co zaplanowano na połowę roku.

Ma to wyjaśnić prokurator, który – według informacji reportera RMF – ma już za kilka dni otrzymać pełne ekspertyzy. Terminy mogą się przesunąć, jednak łódzki oddział Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad bardziej obawia się przedłużającej się zimy i złej pogody. Bez względu na to, która z wersji się potwierdzi, będzie to wielki skandal, który z pewnością nie pomoże kierowcom.