Pojawiły się nowe doniesienia w sprawie śmierci półrocznej Magdy z Sosnowca. Biegli obalają linię obrony - dowiedziała się stacja TVN24. Wykluczyli, by zgon dziecka nastąpił w wyniku skurczu krtani lub bezdechu. Katarzyna W. została skazana za zabicie dziewczynki w I instancji na 25 lat więzienia. W sprawie toczy się proces odwoławczy.

Powołania nowych specjalistów, z dziedziny laryngologii, domagał się obrońca oskarżonej mec. Arkadiusz Ludwiczek. Według niego możliwe jest, że dziecko zmarło w wyniku nieszczęśliwego wypadku, tzw. laryngospazmu - czyli odruchowego skurczu krtani. Mec. Ludwiczek konsekwentnie domaga się uniewinnienia swojej klientki. Uwzględnienie jego apelacji w praktyce oznaczałoby konieczność uchylenia wyroku i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania sądowi okręgowemu.

Nieuwzględnienie wniosku o powołanie biegłych jest jednym z głównych zarzutów apelacji obrońcy. Mec. Ludwiczek nie zgadza się też ze skazaniem jego klientki za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie.

Wyrok zaskarżyła także prokuratura, zakwestionowała przede wszystkim wymierzoną Katarzynie W. karę; oskarżenie domaga się dożywocia. Uwzględnienie prokuratorskiej apelacji ws. kary także oznaczałoby konieczność powtórzenia procesu - sąd apelacyjny nie może skazać na dożywocie, jeśli w I instancji wymierzona była inna kara. W takim przypadku konieczne byłoby uchylenie wyroku i ponowne rozpoznanie zarzutu zabójstwa. Tego właśnie domaga się prokuratura w apelacji.

Bulwersująca opinię publiczną sprawa Katarzyny W. zaczęła się 24 stycznia 2012 r., gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu półrocznej dziewczynki z Sosnowca. Według pierwszej relacji matki dziecko porwano jej z wózka w centrum miasta. Na początku lutego ciało niemowlęcia znaleziono w zrujnowanym budynku w parku przy torach kolejowych w Sosnowcu.

Proces przed sądem okręgowym ruszył w lutym 2013 r. Na kilkunastu rozprawach sąd przesłuchał kilkudziesięciu świadków oraz biegłych. Według prokuratury, Katarzyna W. plan zabójstwa przygotowywała co najmniej od 19 stycznia, wcześniej próbowała zatruć córkę czadem. 24 stycznia miała cisnąć dzieckiem o podłogę, a kiedy okazało się, że mimo to niemowlę przeżyło, dusić je przez kilka minut.