Już nie czy, ale kiedy ptasia grypa pojawi się w Polsce. Służby sanitarne biją na alarm, a weterynarze zaczynają kontrole – sprawdzą, czy wszyscy wiedzą o nakazie trzymania drobiu w pomieszczeniach zamkniętych.

Na przejściu granicznym Świnoujście - Ahlbeck pojawiły się w nocy maty dezynfekujące, dziś zostaną zamontowane też podajniki z płynem dezynfekującym do mycia rąk. Ma to zahamować rozprzestrzenianie się wirusa ptasiej grypy, która w najbardziej niebezpiecznej dla ludzi odmianie dotarła do Niemiec. Do akcji ruszyli też inspektorzy weterynarii. Pierwsze wyniki kontroli pokazały, że ludzie nie stosują się do nakazu trzymania drobiu w zamknięciu:

Epidemiolodzy boją się, że wirus ptasiej grypy będzie mutował tak, że w końcu będzie w stanie przenieść się z człowieka na człowieka. Na razie na świecie stwierdzono tylko przypadki zarażania się ludzi od ptaków. Może dojść do wymiany informacji genetycznej i powstanie nam coś nowego – hybryda, która będzie się po części składała z wirusa pochodzącego od ludzi i po części pochodzącego od ptaków - przewiduje wirusolog doktor Tomasz Szkoda.

Profesor Mark Woolhouse, epidemiolog z Uniwersytetu w Edynburgu uspokaja z kolei, że ptasia grypą, z którą mamy do czynienia, w obecnej postaci nie może doprowadzić do pandemii wśród ludzi. Jest bardzo wiele szczepów grypy. H5N1, który obecnie budzi największe obawy jest jednym z wielu. I może się okazać, że kolejnym szczepem, który przejdzie taką mutację, by przenosić się między ludźmi, wcale nie będzie H5N1. Warto pamiętać, że wirus ptasiej grypy ginie w temperaturze 70 stopni - to oznacza, że jedzenie ugotowanego albo usmażonego mięsa nie jest dla nas groźne.