"To było najważniejsze spotkanie, jakie kiedykolwiek odbyło się w naszym kraju" - tak Słoweńcy oceniają wczorajszy szczyt Bush - Putin. Kamery wszystkich liczących się na świecie stacji telewizyjnych i mikrofony znaczących sieci radiowych, przez jeden dzień były skierowane właśnie na ten niespełna dwumilionowy kraj.

A mieszkańcy Słowenii pokazali nie tylko, że są dobrymi gospodarzami, ale także iż w ciągu dziesięciu lat niepodległości dokonali niebywałych zmian. Wybór Słowenii na miejsce szczytu Bush - Putin był nieprzypadkowy. Jest to kraj, który utrzymuje dobre stosunki z Rosją. Z drugiej strony jest świetnie przygotowany do wejścia do Unii Europejskiej i o krok od przystąpienia do NATO - co pragnął podkreślić prezydent Bush. Słowenia jako pierwsza oderwała się od federacji jugosłowiańskiej i w ciągu 10 lat swojej niepodległości osiągnęła wspaniałe rezultaty. Sami Słoweńcy mówią o sobie, że sukces zawdzięczają połączeniu prawdziwie niemieckiego porządku i temu, że w mniejszym kraju łatwiej przeprowadzić reformy. Wejście do UE i do NATO jest teraz ich podstawowym celem. Ale nie wszyscy w Słowenii są proamerykańscy. Pod ambasadą USA i w innych częściach Lubljany protestowali przeciwnicy globalizacji, której uosobieniem jest dla nich prezydent Bush. Policja aresztowała ponad 20 osób. Większość mieszkańców tego małego kraju jest dumna z tego, ze szefowe dwóch mocarstw spotkali się właśnie u nich. Jedno jest pewne po tak ważnym spotkaniu prezydent Bush już nigdy nie pomyli Słowenii ze Słowacją.

Tymczasem bohaterowie wczorajszego dnia opuścili Słowenię: amerykański prezydent udał się do Stanów Zjednoczonych, natomiast Władimir Putin do Belgradu, gdzie spotyka się właśnie z jugosłowiańskim przywódcą Vojislavem Kosztunicą.

foto Aleksandra Bajka RMF FM Lubljana

11:30