Majątek mysłowickiej spółki wodociągowej, poważnie zadłużonej wobec należącego do samorządu województwa Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów, nie będzie zlicycytowany - poinformował marszałek regionu, Adam Matusiewicz. Licytacja oznaczałaby możliwość sprzedaży sieci wodociągowej i kanalizacyjnej w Mysłowicach o wartości szacowanej na 34 mln zł.

Wystawienie na licytację majątku Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Mysłowicach ogłosił w ostatnich dniach komornik. Mysłowicka spółka jest winna należącemu do samorządu woj. śląskiego dostawcy wody ponad 7 mln zł. Jak poinformował marszałek, egzekucja długu została jednak zawieszona, a mysłowicka spółka ma stopniowo, w ratach, spłacić swój dług.

Sprawa długu firmy wobec GPW stała się głośna pod koniec ub. roku, gdy wierzyciel wypowiedział umowę na dostarczanie wody do Mysłowic. Przedstawiciele dostawcy argumentowali, że za poprzednich władz miasta nikt nie chciał z nimi rozmawiać o spłacie narastającego długu. Sprawa trafiła zatem do sądu.

Nowo wybrany prezydent Mysłowic Edward Lasok w grudniu zażegnał groźbę wstrzymania dostaw wody do miasta, negocjując harmonogram spłat długu. W toku pozostawała jednak procedura komornicza. Aby nie sparaliżować pracy mysłowickiej spółki Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów zdecydowało, by nie zajmować kont dłużnika tylko spróbować sprzedać jego majątek.

Groźba sprzedaży majątku przedsiębiorstwa wodociągów i kanalizacji w Mysłowicach przez spółkę należącą do samorządu woj. śląskiego spowodowała interwencję prezydenta miasta u marszałka regionu. Jak powiedział dziennikarzom Matusiewicz, egzekucja długu została "zawieszona".

Marszałek podkreślił, że decyzja w tej sprawie nie była łatwa, ponieważ wymagała postawienia na szali interesów podlegającego samorządowi województwa przedsiębiorstwa oraz spółki, należącej do borykających się w dużymi kłopotami finansowymi Mysłowic.

Na szali był interes gospodarczy GPW, które za pośrednictwem komornika mogło de facto przejąć sieć, z drugiej strony te ugnębione Mysłowice - powiedział Matusiewicz. Przyznał, że choć dla GPW przejęcie mysłowickiej sieci byłoby dobrym interesem, wybrana została droga porozumienia z dłużnikiem, który spłaci dług w ratach.

Mówiąc o "ugnębionych" Mysłowicach Matusiewicz nawiązał do trudnej sytuacji finansowej miasta, o którą jego obecne władze obwiniają poprzednika - kontrowersyjnego prezydenta Grzegorza Osyrę. Na byłym prezydencie ciążą m.in. nieprawomocny wyrok sądowy i prokuratorskie zarzuty. Po jego ośmioletnich rządach Mysłowice (których planowane na ten rok przychody to 231 mln zł) mają ok. 56 mln zł zadłużenia. Znaczne długi mają też miejskie spółki.

Na początku stycznia Lasok informował m.in. o zwolnieniu z pracy związanego z Osyrą prezesa Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, który jednocześnie pełnił funkcję szefa ośrodka rehabilitacyjnego. Wniosek o jego zwolnienie przesłało CBA, prezes sprawując funkcje publiczne miał bowiem znaczne udziały w prywatnych spółkach. Prokuratura zarzuciła mu dodatkowo zatajenie tego faktu w oświadczeniach majątkowych.

Mysłowicka spółka wodociągowa stoi obecnie przed wyzwaniami m.in. rozliczenia z głównym dostawcą wody, szybkiego zlokalizowania znacznych ubytków wody, a także zakończenia i rozliczenia wartego 220 mln zł unijnego projektu kanalizacyjnego. Problemem już jakiś czas temu okazało się pierwotne niedoszacowanie tego zadania. Projekt wyceniony przy składaniu wniosku na ok. 100 mln zł, umożliwił unijne dofinansowanie na ok. 63 mln zł. Z czasem jego wartość przekroczyła jednak dwukrotność wstępnego założenia - miasto pokrywa różnicę m.in. z pożyczek z funduszu ochrony środowiska.