Krystalizuje się rząd Donalda Tuska. Lider PO zaproponował Radosławowi Sikorskiemu tekę szefa MON lub MSZ. Grzegorza Schetynę widziałby jako szefa MSWiA, a Ewę Kopacz jako ministra zdrowia.

Julia Pitera zostałaby w rządzie osobą odpowiedzialną za walkę z korupcją. Na razie nie wiadomo jednak, jak ta funkcja ma wyglądać. Tusk nie chce zrobić Pitery ministrem sprawiedliwości, ponieważ posłanka jest z wykształcenia polonistką, a nie prawnikiem. Szuka więc dla niej miejsca w rządzie, tak aby mogła zająć się frontem walki z korupcją, ale inaczej niż to robili poprzednicy z PiS. Ci najpierw awansowali ludzi o marnej reputacji, a później udowadniali, że są przestępcami. Tusk chce, aby w jego rządzie było odwrotnie. Pitera ma uniemożliwiać awanse osobom, które mogą być korupcyjnym zagrożeniem. Kandydat na premiera nie zdradził jednak, czy stworzy dla posłanki nową funkcję, czy szykuje ją na miejsce obecnego szefa CBA Mariusz Kamińskiego.

Zdaniem Tuska, Ministerstwo Sprawiedliwości powinien objąć ekspert nie należący do partii rządzącej.

Pytany, kto zostanie ministrem sprawiedliwości, Tusk wymienił nazwisko Cezarego Grabarczyka, ale - powiedział - rozważana jest też druga koncepcja, aby stanowisko to objął prawnik spoza świata polityki.

W takim kontekście wymienia się prof. Andrzeja Rzeplińskiego z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i prof. Andrzeja Zolla - b. prezesa Trybunału Konstytucyjnego i b. Rzecznika Praw Obywatelskich.

Tusk zapowiedział, że jeszcze w tym tygodniu spotka się z Kazimierzem Marcinkiewiczem, ale - mówił - nie spodziewa się, aby Marcinkiewicz wszedł do rządu ze względu na jego kontrakt w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju.

Kandydat na premiera chce się także spotkać z prezydentem. Chciałby z nim porozmawiać jeszcze przed 13 grudnia - to wtedy ma być podpisywany Traktat Reformujący Unię Europejską. Tusk chce wiedzieć, jakie dokładnie zobowiązania przyjęła na sobie Polska w sprawie traktatu i karty praw podstawowych. Mówi, że może się spotkać z prezydentem choćby dzisiaj. Przypuszcza jednak, że Lech Kaczyński na tę propozycje przystanie dopiero, gdy rząd Jarosława Kaczyńskiego poda się do dymisji, a Tusk zostanie desygnowany na szefa rządu .