Tysiąc dzieci będzie miało w te wakacje wypadek przy pracy na wsi – taki ponury wniosek nasuwa statystyka. Co gorsza, żadne z nich nie dostanie odszkodowania – nawet w tak drastycznych wypadkach, jak amputacje kończyn czy urazy głowy.

Wszystko przez zmianę przepisów sprzed dwóch lat – uznano, że poszkodowanym przy pracy na roli dzieciom nie przysługuje odszkodowanie, ponieważ osoby do 16. roku życia w ogóle nie powinny w rolnictwie pracować.

- To nieludzkie - komentuje Główny Inspektor Pracy, Bożena Borys-Szopa. Dodaje, że PIP jest bezradna, ponieważ nie może kontrolować gospodarstw rolników indywidualnych.

Owe przepisy wprowadzono w ramach dostosowywania polskiego prawa do wymogów Unii Europejskiej. Opierając się na regulacjach wspólnotowych przyjęto, że dzieci w ogóle nie powinny pracować w rolnictwie. Nikt nie wziął pod uwagę, że polska rzeczywistość jest inna.

Teraz wszyscy zdają sobie powoli sprawę, że to absurd. - Uważam, że to było działanie pod przymusem, albowiem trzeba było dostosować ustawę o ubezpieczeniu społecznym rolników do wymogów Unii Europejskiej, żeby to wszystko było harmonijne. Ale zgubiono gdzieś tutaj dzieci - przyznaje Roman Giedrojć, zastępca Głównego Inspektora Pracy.

Nie zanosi się jednak, by zapisy zostały zmienione. Jak dowiedział się reporter RMF, wicepremier Lepper powołał specjalny zespół, ale wyników jego pracy na razie nie ma. Póki co na polskich wsiach tysiące dzieci pomagają rodzicom przy pracach polowych. Podlubelskie wsie odwiedził Krzysztof Kot: