Zakopiańska prokuratura przesłuchała męża i ojca kobiet, które zginęły w poniedziałek przygniecione zerwanym dachem z prowizorycznej wypożyczalni narciarskiej przy stoku w Bukowinie Tatrzańskiej. Przesłuchano także świadków wypadku i pracowników samej stacji narciarskiej. Śledczy ustalili także, kto był właścicielem i dzierżawcą terenu, na którym stał ten obiekt. Na terenie gminy wprowadzono dwudniową żałobę.

Po poniedziałkowym tragicznym wypadku w Bukowinie Tatrzańskiej, Prokuratura Rejonowa w Zakopanem wszczęła śledztwo, które dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci trzech osób, uszkodzenia ciała i postawienia budowli bez stosownego zezwolenia.

Jak mówi prokurator Barbara Bogdanowicz na razie jest do śledztwo w sprawie, a nie przeciwko komuś. Kwalifikacja czynów zagrożona jest karą do 5 lat więzienia.

Chodzi o samowolę budowlaną, która okazała się wypożyczalnią. 

Zakopiańska prokuratura ustala, kto jest inwestorem, który postawił prowizoryczną wypożyczalnię sprzętu narciarskiego w Bukowinie Tatrzańskiej. Śledczy chcą postawić mu zarzuty. Wiedzą już, kto jest właścicielem i wynajmującym teren, na którym stoi obiekt.

Z umowy dzierżawy tego terenu nie wynikało wprost, kto postawił wypożyczalnię - mówi Barbara Bogdanowicz, prokurator rejonowa z Zakopanego.

Nikomu nie przedstawiono zarzutów. Niemniej jednak na ten obiekt wiemy już na pewno, że trzeba było co najmniej zgłoszenie w odpowiednim organie administracji architektoniczno-budowlanej, czyli w starostwie powiatowym. Organ mógł wstrzymać te roboty, mógł złożyć sprzeciw. Tak się nie stało, bo nie był o niczym powiadomiony. Tak przynajmniej wynika z zeznań inspektora PINB w Zakopanem - mówi Bogdanowicz.

Prokuratura przesłuchała męża 52-letniej kobiety, a zarazem ojca 15 i 21-latki - trzech śmiertelnych ofiar tragedii. Wszystkie zginęły przygniecione zerwanym dachem z prowizorycznej wypożyczalni sprzętu narciarskiego przy stoku w Bukowinie Tatrzańskiej. Przesłuchano także świadków wypadku i pracowników samej stacji narciarskiej.

W związku z tragedią wójt Bukowiny Tatrzańskiej ogłosił dwudniowa żałobę na terenie całej gminy.

Inspektor budowlany o tragedii w Bukowinie Tatrzańskiej: Niechlujstwo

Dziś powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Zakopanem Jan Kęsek potwierdził, że naczepa tira, w której urządzono wypożyczalnię, stała na terenach zielonych, czyli gruntach rolnych. Tak - jak podkreślał - wynika z planu przestrzennego. Obiekt został postawiony bez pozwolenia, był samowolą.

To nie był budynek, był to tymczasowy obiekt budowlany, który nie posiadał żadnych zgód budowlanych, czyli był samowolą budowlaną - powiedział Kęsek.

Naczepa miała tablice rejestracyjne z centralnej Polski.

Nawiązując do konstrukcji, powiatowy inspektor budowlany potwierdził, że gdyby była solidniejsza, mogłoby nie dojść do tragedii. Niechlujstwo. Nie mam słów... Przy takiej lichej konstrukcji musiało dojść do tragedii - oświadczył Jan Kęsek.

Zakopiański powiatowy inspektor nadzoru budowlanego zapowiada kontrole obiektów wznoszonych przy stacjach narciarskich. Jan Kęsek mówi jednak, że nie jest w stanie skontrolować wszystkich tego typu obiektów.

Stan personalny inspektoratu wyklucza możliwość skontrolowania wszystkich obiektów. Na pewno część zostanie skontrolowanych, ale z tego, co dzisiaj przejechałem te ośrodki, to zauważyłem, że to się rozrasta i to w sposób niekontrolowany. Na dzień dzisiejszy nie jest się w stanie z taką obsada sprawdzić wszystkie obiekty budowlane - mówi Maciejowi Pałahickiemu Jan Kęsek. W tej chwili w zakopiańskim inspektoracie nadzoru budowlanego jest dwóch inspektorów z uprawnieniami i pięciu referentów.

Do tragicznego wypadku doszło na parkingu przy górnej stacji wyciągu narciarskiego Rusiń-Ski w Bukowinie Tatrzańskiej w poniedziałek przed godziną 11:00. Podmuch wiatru zerwał dach z wypożyczalni sprzętu narciarskiego. Dach spadł wprost na cztery osoby. Mimo reanimacji nie udało się uratować 52-latki i jej 15-letniej córki. 21-latka - druga córka zmarłej kobiety - w bardzo ciężkim stanie została przetransportowana do szpitala w Nowym Targu, gdzie wieczorem tego samego dnia zmarła.

Kolejny poszkodowany to 16-latek, który z urazami głowy i stłuczeniem barku trafił do szpitala w Zakopanem. Chłopak jest spokrewniony z ofiarami wypadku. Piątym poszkodowanym był mąż i ojciec ofiar wypadku, który po urazie psychicznym również był hospitalizowany.

Opracowanie: