Niezwykłego odkrycia dokonali archeolodzy podczas prac przy budowie gazociągu w gminie Inowrocław, w sołectwie Orłowo (woj. kujawsko-pomorskie). W ziemi natrafiono na zbiorowy pochówek czterech osób – dorosłego mężczyzny, kobiety oraz dwojga dzieci. Szczątki mogą liczyć nawet 9 tysięcy lat i pochodzić z mezolitu. Jeśli badania to potwierdzą, będzie to pierwszy zbiorowy pochówek z tego okresu na ziemiach polskich.
Według wstępnych szacunków archeologów, szczątki pochodzą z okresu 8000-7000 lat p.n.e. Jeśli laboratoryjne badania potwierdzą te przypuszczenia, będzie to pierwszy tego typu zbiorowy pochówek z mezolitu odkryty na terenie Polski. Dotychczas podobne znaleziska znane były jedynie z terenów Skandynawii, Francji czy Karelii.
W grobie pochowano czworo zmarłych: dorosłego mężczyznę i dorosłą kobietę, między którymi leży dziecko w wieku 7-8 lat. Po lewej stronie mężczyzny znajduje się zaś dziecko w wieku 3-4 lat - relacjonuje dr Justyna Marchewka-Długońska z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Najbardziej poruszający jest sposób, w jaki ułożono ciała. Zmarli wyglądają, jakby obejmowali się wzajemnie, a ich głowy zwrócone są ku sobie - podkreśla badaczka. Tak intymne ustawienie szczątków sugeruje silne więzi emocjonalne i rodzinne, które łączyły zmarłych.
Archeolodzy wskazują na trzy niezależne czynniki potwierdzające wiek pochówku. Po pierwsze, geologia stanowiska.
Na Kujawach wśród gleb dominują czarnoziemy, które na tych ziemiach zaczęły formować się 7-8 tys. lat temu. Podczas eksploracji grobu nie natrafiliśmy jednak na czarnoziemy, które są powyżej tego stanowiska. Stąd wnioskujemy, że jama grobowa musiała być wykopana jeszcze przed ukształtowaniem się czarnoziemów - tłumaczy archeolog Piotr Alagierski, kierujący badaniami.
Drugim dowodem jest narzędzie krzemienne znalezione pod czaszką jednego z dzieci. To tzw. rdzeń, czyli odłupany fragment krzemienia dobrej jakości. Służył do produkcji ostrzy, noży, był to taki multitool epoki kamienia. Obecność tego narzędzia pod głową dziecka wskazuje, że nie dostało się tam później i nie mogło znaleźć się tam przypadkowo - wyjaśnia Alagierski.
Trzecim elementem są analogie do podobnych pochówków znanych z innych części Europy. W analogicznych pochówkach na świecie układ ciał zmarłych jest niemal identyczny: lekko podkurczone nogi, pozy bardzo rodzinne. Zmarli jakby obejmujący się, tulący do siebie. Takie ułożenie ciał zmarłych w zasadzie nie występuje w późniejszych epokach - dodaje archeolog.
Na razie nie wiadomo, co było przyczyną śmierci całej czwórki. Na kościach nie widać śladów przemocy, które mogłyby sugerować atak innej grupy. Naukowcy przypuszczają, że mogło dojść do nagłego zdarzenia, być może związanego z warunkami atmosferycznymi, np. hipotermią.
Na pewno ułożenie ciał wskazuje na silne związki emocjonalne. Badania DNA potwierdzą, czy byli to rodzice z dziećmi. W mezolicie ludzi było niewielu, kładziono duży nacisk na grupy rodzinne, a śmierć czterech osób była ogromnym ciosem - podkreśla Piotr Alagierski.
Wykopaliska w Orłowie już się zakończyły, a szczątki trafiły do specjalistycznych laboratoriów. Obecnie naukowcy zajmują się oczyszczaniem kości z ziemi, a następnie przeprowadzą rekonstrukcję czaszek, ocenę płci dzieci i wieku dorosłych w chwili śmierci oraz dokładne datowanie szczątków. Planowane są także rekonstrukcje wysokości ciała dorosłych zmarłych.
Kolejnym etapem będzie ustalenie pokrewieństwa zmarłych. Sam układ ciał nam na to wskazuje, ale chcielibyśmy to potwierdzić badaniami DNA, podobnie jak potwierdzić określoną już płeć dorosłych i uzyskać wskazanie płci dzieci, które na niedojrzałych szczątkach jest bardzo trudne do uzyskania - mówi dr Marchewka-Długońska.
Naukowcy chcą także dowiedzieć się, skąd pochodzili zmarli, gdzie spędzili dzieciństwo, jak wyglądała ich dieta i czy zmieniała się w trakcie życia, a nawet jak wyglądały pierwsze tygodnie życia dzieci po narodzinach.


