W polskich miastach odbyły się - w kolejnym już dniu - protesty po decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który za niekonstytucyjne uznał przepisy zezwalające na aborcję ze względu na nieodwracalne uszkodzenie płodu. Polacy wyszli na ulice m.in. Krakowa, Rzeszowa, Łodzi, Białegostoku, Katowic, Gdańska czy Warszawy, ale także wielu mniejszych miast. "Chcę zaprotestować przeciwko temu, że kobiety nie mają prawa głosu, że jesteśmy na poziomie krajów afrykańskich, gdzie to prawo jest najgorsze. Jak nie wyjdziemy na ulice i będziemy siedzieć w domach, to niczego nie zmienimy" - powiedziała RMF FM uczestniczka protestu w Krakowie. Demonstrująca w Rzeszowie pytała, "gdzie jest Pierwsza Dama?". "Wyjdź i zjednocz się z kobietami" - apelowała do Agaty Kornhauser-Dudy. W poniedziałek o godz. 16 organizatorzy protestów zapowiadają blokady miast.

W Warszawie kilka tysięcy protestujących poszło przed Pałac Prezydencki

W Warszawie kilka tysięcy ludzi przeszło wieczorem sprzed Pałacu Biskupów, gdzie rozpoczął się wieczorny protest, na Krakowskie Przedmieście przed Pałac Prezydencki. Stamtąd manifestujący udali się centralnymi ulicami Warszawy pod siedzibę organizacji Ordo Iuris przy ul. Zielnej. Kilkaset osób przeszło też przed budynek Komendy Rejonowej Policji prz ul. Wilczej. Tłum domagał się uwolnienia zatrzymanych manifestantów.

Protestujący skandowali w niedzielę: "Kompromisu już nie ma", "Myślę, czuję, decyduję!", "Wolność, równość, aborcja na żądanie", "Nie chcesz aborcji, to jej sobie nie rób" czy "To nie wy będziecie rodzić trupy".

Tłum skandował również hasła wymierzone w Prawo i Sprawiedliwość i władze kościelne.

"Jesteśmy wulgarne, dlatego że stara się nas pozbawić podstawowych praw. Nie przestaniemy protestować. Dosyć już było pokojowych protestów. Będziemy protestować tak długo, dopóki nie zrozumiecie, że to nie wasz interes, czy chcemy zachodzić w ciążę, czy nie" - podkreślał jedna z organizatorek stołecznego protestu.

Na miejsce skierowano kilkuset funkcjonariuszy policji.

Wcześniej w niedzielę przeciwnicy zaostrzenia przepisów aborcyjnych protestowali w stolicy przed kościołem Świętego Krzyża na Krakowskim Przedmieściu.

Rozrzucali tam ulotki m.in. z symbolem Strajku Kobiet i hasłem: "W imię matki, córki i umiłowanej siostry: wara od kobiet!", skandowali: "Gdzie jest wasze miłosierdzie", "Średniowiecze się skończyło" czy "Prawa kobiet".

Przed kościołem doszło również do przepychanek, manifestanci próbowali wejść do świątyni, której wejścia pilnowali młodzi mężczyźni: na kurtkach mieli naszywki z napisem: "Straż Marszu Niepodległości". Interweniowała policja.

Przed kościołem pojawiła się także grupa kontrmanifestantów odmawiających różaniec.

Gorąco na proteście w Katowicach: Doszło do przepychanek z policją

Gorąco było również w czasie wieczornego kilkutysięcznego protestu w Katowicach, gdzie demonstranci zebrali się przed Archikatedrą Chrystusa Króla. W pewnym momencie doszło do przepychanek protestujących z policją: funkcjonariusze zepchnęli demonstrantów w głąb placu przed katedrą, użyli m.in. gazu.

"To jest wojna", "Ten rząd niestety obalą kobiety": Kilka tysięcy ludzi na ulicach Poznania

Około 6 tysięcy ludzi zgromadziło się natomiast w niedzielę wieczorem na pl. Wolności w Poznaniu.

Manifestanci skandowali m.in.: "Ręce precz od mojej macicy", "Moje ciało, moja sprawa", "Ten rząd niestety obalą kobiety" i "To jest wojna".

"To jest wojna. Nie dajmy sobie wmówić, że to my jesteśmy nieodpowiedzialne. To rząd jest nieodpowiedzialny, zmuszając nas do wychodzenia na ulice w obronie wolności, walcząc z nami zamiast przygotować obywateli do walki z covidem. To rząd jest nieodpowiedzialny, używając represji wobec obywateli tego kraju i dzieląc nas na lepszych i gorszych" - podkreślała jedna z uczestniczek demonstracji.

Wcześniej w ciągu dnia grupa około 30 protestujących pojawiła się na mszy w poznańskiej katedrze: po zakończeniu odczytywania Ewangelii wyszli przed ołtarz z transparentami m.in. z hasłami: "Katoliczki też potrzebują aborcji" czy "Katoliczko nie jesteś sama", skandowali: "Mamy dość!".

Proboszcz parafii katedralnej ks. Ireneusz Szwarc przerwał mszę, a przybyli na miejsce policjanci spisali wszystkich uczestników wiecu.

2 tysiące ludzi na proteście w Krakowie. "Jak nie wyjdziemy na ulice, to niczego nie zmienimy"

W Krakowie przed siedzibą kurii przy ul. Franciszkańskiej zebrało się - jak donosi reporter RMF FM Marek Wiosło - około 2 tysięcy protestujących.

Przez głośniki skandowane są hasła przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego, większość obecnych ma transparenty z napisami m.in.: "Moje ciało - moje prawo", "Zajmijcie się ciałem Chrystusa" czy "Przestańcie sPISkować przeciwko nam", część przyniosła ze sobą wieszaki i zapalone znicze.

Zgromadzeniu przygląda się kilkuset funkcjonariuszy policji, którzy otoczyli budynek kurii.

Od uczestników protestu reporter RMF FM usłyszał, że wyrok TK to zamach na prawa kobiet.

"Bardzo dużo osób protestuje, codziennie są protesty i widać bardzo duże tłumy na ulicach. Będziemy protestować, dopóki to się nie zmieni" - powiedziała Markowi Wiosło uczestniczka krakowskiej demonstracji.

Inna podkreślała: "Chcę zaprotestować przeciwko temu, co się dzieje, przeciwko temu, że kobiety nie mają prawa głosu, że jesteśmy na poziomie krajów afrykańskich, gdzie to prawo jest najgorsze. Jak nie wyjdziemy na ulice i będziemy siedzieć w domach, to niczego nie zmienimy".

Sprzed siedziby krakowskiej kurii protestujący przeszli ulicami centrum miasta na Rynek Główny.

Był to kolejny już protest przeciwników decyzji TK w Krakowie: od czwartku, kiedy Trybunał wydał wyrok, demonstracje odbywają się w stolicy Małopolski codziennie.

"Podkarpacie się budzi", "Gdzie jest Pierwsza Dama?", "Oddajcie nam wolność"

Około 2 tysięcy ludzi zebrało się - mimo zimna i padającego deszczu - na Rynku w Rzeszowie.

Protestujący przynieśli transparenty głoszące m.in.: "Oddajcie nam wolność", "Rewolucja jest kobietą" i "Moje ciało - mój wybór".

Protestujący, którzy zabrali głos w czasie manifestacji, podkreślali m.in., że rządzący sprowadzili rolę kobiet do bycia inkubatorem.

"Wychodźmy na ulice codziennie, pokażmy im, że to my przyjdziemy po nich, a nie oni po nas. Niech się boją" - apelował jeden z uczestników demonstracji.

Jedna z uczestniczek zwróciła się do Pierwszej Damy Agaty Kornhauser-Dudy.

"Gdzie jest Pierwsza Dama? Wyjdź i zjednocz się z kobietami" - apelowała.

Inna protestująca zwróciła uwagę, że "polityka wchodzi do łóżka, sumień i mediów".

"Teraz widzimy, jak ważna jest walka o sądy, o niezawisłe sądy. Perfidią jest, kiedy w kraju panuje epidemia, wrzucać taki problem" - można było również usłyszeć na rzeszowskim Rynku.

W gronie przemawiających znalazł się poseł Lewicy Wiesław Buż, który podkreślił, że nie spodziewał się takiego tłumu, i zaznaczył: "Podkarpacie się budzi i walczy o wolność i demokrację".

W czasie manifestacji odczytano również listę nazwisk posłów z Podkarpacia, którzy podpisali się pod wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego skarżącym przepisy, które zezwalały na aborcję ze względu na wady płodu.

Jak przekazał Bartosz Wilk z zespołu prasowego podkarpackiej policji, demonstracja - w której według szacunków uczestniczyło około 2 tysięcy ludzi - przebiegła spokojnie i nie odnotowano żadnych incydentów.

Podobne protesty zaplanowano dzisiaj również w innych miastach Podkarpacia: m.in. w Mielcu, Jarosławiu i Lubaczowie.

"Myślę, czuję, decyduję!". Protesty w Kołobrzegu i innych miastach Pomorza Zachodniego

Polacy wyszli dzisiaj również na ulice kilku miast Pomorza Zachodniego.

Najliczniejszy protest miał miejsce w Kołobrzegu, gdzie tłum manifestantów przeszedł ulicami miasta przed bazylikę konkatedralną.

Na czele pochodu niesiono transparent z napisem: "Kto uleczy nasze dzieci w tym dyktatorskim kraju, gdy Kaczor przy korycie, a obywatele na emocji skraju?".

Na innych transparentach przeczytać można było: "Moje ciało, moje decyzje" czy "Wybór to moje prawo".

Manifestanci skandowali również m.in.: "Myślę, czuję, decyduję!" i "Mamy dość!".

Podobne manifestacje odbyły się także w Drawsku Pomorskim, Barlinku, Szczecinku i Koszalinie.

Jak poinformowała podkom. Irena Kornicz z zachodniopomorskiej policji, manifestacje w regionie przebiegły spokojnie, a policja nie odnotowała ich zakłóceń. Funkcjonariuszka zaznaczyła, że demonstranci mieli na twarzach maseczki i przestrzegali zasad dystansu społecznego.

W Toruniu "Nie składamy parasolek" i "Precz z Kaczorem". Scheuring-Wielgus z transparentami w kościele

W Toruniu protestujący zebrali się w centrum miasta, przed pomnikiem Mikołaja Kopernika, skąd udali się przed siedzibę kurii.

Tłum skandował m.in.: "Nie składamy parasolek", "Precz z Kaczorem", "Mamy dość" czy "Solidarność naszą bronią". Podobne hasła wypisane były na transparentach.

Jak przekazał asp. Wojciech Chrostowski z toruńskiej komendy, manifestacja przebiegła spokojnie i było konieczności interwencji.

W protesty w mieście włączyła się toruńska posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus, która pojawiła się z mężem w kościele św. Jakuba z transparentami: "Kobieto! Sama umiesz decydować" i "Kobiety powinny mieć prawo do decydowania, czy urodzić, czy nie, a nie państwo w oparciu o ideologię katolicką".

W Gdańsku: "PiS i TK to nie są ludzie - to ideologia" i "Urodzę wam lewaka"

Na Długim Targu w Gdańsku na wspólnym proteście zebrali się przeciwnicy zaostrzenia przepisów aborcyjnych oraz przedstawiciele branż gastronomicznej, turystycznej i eventowej, opowiadający się przeciwko wprowadzanym przez rząd koronawirusowym obostrzeniom: m.in. zamknięciu restauracji, barów, kawiarni i klubów fitness. Demonstracja zgromadziła w sumie około tysiąca ludzi.

Protestujący skandowali m.in.: "Nasze ciało - nasza sprawa", "Mamy dość", "Solidarność naszą bronią", "Ten rząd musi upaść" i "Hańba!".

Uczestnicy manifestacji przynieśli ze sobą czarne parasolki i garnki, a także transparenty z hasłami m.in.: "Moje ciało, mój wybór", "Aborcja jest prawem człowieka", "Dość", "Piekło kobiet", "Zgotujemy wam rewolucję", "Myślę, czuję, decyduję", "Stop przemocy wobec kobiet", "PiS i TK to nie są ludzie - to ideologia" czy "Urodzę wam lewaka".

Protestujący zapowiedzieli kontynuację: wieczorem m.in. przed biurem posłów Prawa i Sprawiedliwości na Targu Drzewnym.

Decyzja TK burzy wypracowany w 1993 roku kompromis aborcyjny

Przypomnijmy, w czwartek Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem prezes Julii Przyłębskiej orzekł, że przepisy zezwalające na aborcję w wypadku stwierdzenia ciężkiego uszkodzenia lub nieuleczalnej choroby płodu są niezgodne z Konstytucją.

Regulacje te zaskarżyła w 2019 roku grupa 119 posłów, w zdecydowanej większości: z Prawa i Sprawiedliwości.

Decyzja TK burzy wypracowany w 1993 roku kompromis aborcyjny i oznacza de facto delegalizację aborcji w Polsce: w ubiegłym roku niemal 97 procent wszystkich legalnych zabiegów usunięcia ciąży przeprowadzonych zostało właśnie w oparciu o przesłankę mówiącą o ciężkim uszkodzeniu lub nieuleczalnej chorobie płodu.

Jest to jedna z trzech przesłanek, jakie w ramach obowiązującego od 27 lat kompromisu aborcyjnego zezwalały dotąd na dokonanie aborcji.

Pozostałe dwie - wciąż obowiązujące - zezwalają na aborcję w przypadku, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, i w sytuacji, kiedy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, np. gwałtu.

Zgodnie z ustawą z 1993 roku, aborcja w przypadku zagrożenia dla życia i zdrowia kobiety dopuszczalna jest do momentu osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki. Podobny termin obowiązywał w przypadku przesłanki mówiącej o wadach płodu. W trzecim przypadku - ciąży powstałej w wyniku czynu zabronionego - aborcja jest dopuszczalna, jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni.