To jeszcze nie koniec - tak prezydent mówi o raporcie z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Lech Kaczyński twierdzi, że uda się ustalić jeszcze wiele nowych faktów związanych z działalnością WSI.

Podczas specjalnej konferencji prasowej prezydent zwrócił uwagę na kilka spraw. Mówił o tym, że WSI działało dla siebie, przez pryzmat własnych interesów, a nie dla dobra kraju. Powierzane tym służbom zadania wykonywały głównie służby cywilne. To UOP, a nie WSI łapał na przykład w Polsce szpiegów.

Wojskowe Służby infiltrowały natomiast wiele środowisk, głównie gospodarczych, w PLL LOT – dla przykładu – pracowało aż 141 agentów. W raporcie są też dwa nazwiska biznesmenów z górnej półki, których prezydent jednak nie ujawnił.

Lech Kaczyński mówił natomiast, że natrafiono na liczne dowody świadczące o tym, że znaczna ilość dokumentów została z WSI usunięta lub zniszczona. Ostatnie ślady pochodzą z połowy zeszłego roku.

Przedstawiając raport, stwierdził, że nie miał najmniejszych wątpliwości, że WSI funkcjonują poza ramami swojego przeznaczenia. Nie było już jednak mowy o tym, że służby były wszechobecne i wszechmocne. Nigdy nie formułowaliśmy tezy, że Wojskowe Służby Informacyjne rządziły Polską - oświadczył prezydent. Posłuchaj relacji reporterki RMF FM Agnieszki Milczarz:

Główny likwidator WSI Antoni Macierewicz mówił także o związkach WSI z mafią paliwową. Nie dość, że służby wiedziały o tych nielegalnych działaniach i je tolerowały, to na dodatek żołnierze współtworzyli główne ogniwa mafii. Zapewnił także, że na poparcie wszystkich zarzutów, które znalazły się w raporcie ma twarde dowody, które, jeśli trzeba, przedstawi w prokuraturze.