Strażacy nadal walczą z pożarem archiwum Miasta Krakowa ulicy Na Załęczu. Już wiadomo, że większości dokumentów prawdopodobnie nie uda się uratować. W budynkach archiwum, w których w sobotę wieczorem wybuchł pożar, znajduje się ok. 20 km bieżących dokumentów. To akta osobowe byłych pracowników magistratu, dawne druki meldunkowe oraz dokumenty z wydziałów urzędu m.in. architektury. Prokuratura już wszczęła śledztwo w sprawie pożaru. Prowadzone jest pod kątem "umyślnego sprowadzenia" zdarzenia, które zagraża mieniu wielkich rozmiarów.


Pożar w archiwum Urzędu Miasta Krakowa wybuchł w sobotę wieczorem. Do tej pory nie udało się go ugasić.

Jak podkreślają strażacy, to, co było atutem budynku przeznaczonego na archiwum - brak okien, ograniczona liczba wejść, regały przesuwane elektrycznie, ciasno ułożone dokumenty - teraz bardzo utrudnia gaszenie ognia. Strażacy pracują w bardzo trudnych warunkach - w sprzęcie ochrony dróg oddechowych przy silnym mrozie, dlatego często muszą się wymieniać, a akcja jest bardzo ciężka.

Strażacy wyburzyli jedną ze ścian w hali, w której składowane były dokumenty. Ma to pomóc wjechać tam ciężkim sprzętem i za jego pomocą ugasić ogień.

W środku jest prawdziwe rumowisko, do tej pory udało się uratować tylko kilka procent znajdujących się tam akt - mówi Bartłomiej Rosiek z krakowskiej straży pożarnej.

Być może szansą na ugaszenia pożaru będzie wyniesienie segregatorów z dokumentami, których - jak podał Urząd Miasta - było w archiwum 20 tys. metrów bieżących, czyli 20 km.

W archiwum przechowywane były m.in. akta osobowe pracowników magistratu, dawne druki meldunkowe i dokumenty m.in. z wydziałów: architektury, skarbu, Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i Zarządu Zieleni Miejskiej.

"Ważne, że w archiwum tym nie było akt Urzędu Stanu Cywilnego: akt urodzin, zgonów i zawarcia małżeństw, o które najczęściej występują mieszkańcy" - podkreślił kierownik Biura Prasowego w Urzędzie Miasta Krakowa Dariusz Nowak.

Wciąż nie wiadomo, jak i czy w ogóle zadziałał znajdujący się tam system gaszenia pożarów, który po wykryciu ognia powinien obniżyć poziom tlenu.

Ogień pojawił się w co najmniej kilku miejscach. Strażacy nie wykluczają podpalenia. Śledztwo w sprawie umyślnego sprowadzenia pożaru prowadzi Prokuratura Rejonowa Kraków-Nowa Huta. Zabezpieczono nagrania monitoringu z kilku kamer zamontowanych na zewnątrz budynków.