Odżywają stare podziały i zaczyna się dyskusja, kto powinien szefować w koalicji lewicy i demokratów. SLD mówi: "to my jesteśmy najważniejsi". Pozostali domagają się decyzji wspólnych.

Na razie ta rywalizacja jest cicha i podskórna, a kończy się jedynie na delikatnym prężeniu muskułów. Przoduje w tym SLD nieco zaniepokojone ambicjami, wprawdzie przegranego choć jednocześnie tryumfującego, Marka Borowskiego.

To, że Marek Borowski miał dobry wynik, to ważne, ale nie najlepszy na lewicy. Spokojnie - mówi Grzegorz Napieralski, sekretarz generalny SLD. I dodaje - postać numer jeden na lewicy to przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej, konstruktor tego porozumienia - Wojciech Olejniczak. I to do niego - wg Napieralskiego - należy głos decydujący. Najważniejsze decyzje mogą co najwyżej być konsultowane z pozostałymi liderami lewicowo-demokratycznej koalicji - zaznacza.

Oburza to Marka Borowskiego, który ostrzega: Gwarancją przyszłego sukcesu centrolewicy jest harmonijna współpraca liderów bez prób mianowania się liderem naczelnym.