Hanna Gronkiewicz-Waltz chłodno potraktowała propozycję Marka Borowskiego, który powiedział, że ceną poparcia dla niej w wyborach na prezydenta stolicy jest koalicja Lewicy z Platformą w Warszawie.

Wygląda na to, że Borowski przelicytował. Tak przynajmniej wynika z tego co mówią liderzy PO. Na prężenie muskułów Lewicy i Borowskiego jeszcze rano Donald Tusk odpowiadał prężeniem swoich: Być może w ogóle nie będzie potrzebna koalicja. Zwycięstwo w wyborach prezydenckich i skuteczne rządzenie nie musi być jakoś szczególnie zależne od tego, czy jest porozumienie między radnymi.

Lewica jednak w oczywisty sposób chce zaakcentować, że dzięki wyborom wyrosła w Warszawie na trzecią siłę. Z kolei PO przed drugą turą wyborów stanowczo musi odżegnywać się od koalicji z SLD, jak choćby już po południu Hanna Gronkiewicz-Waltz: Z ustawy warszawskiej wynika, że dobry prezydent, dobry zarząd mogą dużo ze współpracą tych radnych, którzy rzeczywiście chcą dobra mieszkańców Warszawy. Tak mam zamiar rządzić Warszawą – bez PiS i bez centrolewicy, bez takich układów politycznych przenoszonych na szczebel samorządowy . Ostro licytuje zatem nie tylko Borowski. Ostro może być jednak tylko do drugiej tury wyborów, a później się dogadają.

Tomasz Skory RMF FM