Pół godziny zamiast 7 minut spędziły pod lampami do naświetlań w szczecińskim szpitalu dwie kobiety. Efekt to poparzenia II stopnia. U jednej z nich sięgają 75 procent powierzchni ciała. Obie będą się domagały odszkodowania.

Kobiety mają bolesne rany i bąble o średnicy 6 centymetrów. Teraz przebywają w szpitalu - wciąż na silnych środkach przeciwbólowych.

Do obu poparzeń doszło na dyżurze tej samej pielęgniarki. Kobieta włączyła lampy i wyszła. Dyrekcja szpitala sprawdza dlaczego lampy nie wyłączyły się automatycznie i w jakim stopniu zawiniła pielęgniarka: