Kilkuset więźniów z zakładu karnego w Czarnem na Pomorzu próbowało oszukać urzędy skarbowe. Wszyscy wypełniając PIT-y wpisywali do nich fikcyjne dane i dzięki temu uzyskiwali zwroty od fiskusa. Sztuka ta udała się kilkudziesięciu więźniom.

Dokładną kontrolę przeprowadzono po tym, jak urzędnicy w kilku zeznaniach podatkowych dopatrzyli się prób oszustwa. Wykazanie nieprawidłowości nie było bardzo trudne. Informacje o osiągniętych dochodach mamy, wydatki możemy sprawdzić w toku postępowania podatkowego, także to tylko może się odwlec w czasie - tłumaczą urzędnicy skarbówki.

Trudniej jest jednak wykazać, że ktoś oszukał umyślnie. Wystarczy powiedzieć, że w imieniu więźnia zeznanie podatkowe wypełnił kolega z celi. ”Nie składałem takiego oświadczenia, to nie moje pismo, pierwszy raz widzę to na oczy”. Nie mówią, kto wypełnił. Udowodnienie, że to dana osoba rzeczywiście działała, jest niemalże niemożliwe - tłumaczy jeden z prokuratorów.

Sroga nie jest także kara – oszustwo to bowiem tylko wykroczenie, które często kończy się grzywną. A więźniowie często nie mają pieniędzy, by ją zapłacić.