Ci młodzi ludzie musieli wiedzieć, że mają do czynienia z policją – to policyjna wersja wydarzeń sprzed dwóch lat. Na ulicy Bałtyckiej w Poznaniu od policyjnych kul zginął 19-letni Łukasz, a jego kolega Dawid został ciężko ranny. W Poznaniu wznowiono proces 4 funkcjonariuszy oskarżonych o udział w strzelaninie. Ku zaskoczeniu wszystkich, pierwszy raz policjanci zdecydowali się składać wyjaśnienia.

Do tej pory funkcjonariusze milczeli – i w czasie śledztwa, i w czasie procesu. Wyjaśnienia złożył już pierwszy z oskarżonych mężczyzn. Zapewniał, że młodzi ludzie musieli wiedzieć, że mają do czynienia z policją. Twierdzi, że osobiście podszedł do kierowcy, pokazał mu legitymację służbową i przedstawił się.

Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko – najpierw auto zaczęło gwałtownie cofać i uderzyło w nieoznakowany radiowóz, stojący za nim. - Następnie ruszył do przodu, usiłując nas po kolei przejechać. Pomimo tego, że cały czas miał możliwość ominięcia nas, zarówno z prawej, jak i z lewej strony - tłumaczył przed sądem mężczyzna.

Wtedy rozległa się kanonada. Czterej funkcjonariusze strzelali jednocześnie – twierdzą, że celowali w koła, a nie w ludzi. Dopiero gdy auto zatrzymało się kilkadziesiąt metrów dalej zorientowali się, że w środku nie ma poszukiwanego przestępcy – tak w skrócie wygląda policyjna wersja wydarzeń. Wyjaśnień kolejnych oskarżonych sąd wysłucha w czwartek.

Na wniosek obrońców oskarżonych sąd zdecydował, że część zeznań policjantów dotycząca działań operacyjnych będzie - ze względu na interes państwa - niejawna. Zeznania, które będą dotyczyć przebiegu akcji, w czasie której doszło do śmiertelnego postrzelenia jednego z nastolatków i ranienia drugiego, będą - ze względu na interes społeczny - jawne.

Zdaniem prokuratury, podczas akcji doszło do nadużycia ustawowych uprawnień w zakresie policyjnego prawa do użycia broni oraz do niedopełnienia obowiązków dotyczących procedury kontroli uczestników ruchu drogowego. Policjantom grozi od 2 do 12 lat pozbawienia wolności.