W najbliższych dniach ruszy proces policjanta z Lubania, który fałszował podpisy na mandatach za niepopełnione wykroczenia. Mężczyzna może trafić na kraty za 10 lat. Grozi mu także wydalenie ze służby.

Prokuratura dostała sygnał o nieprawidłowościach przy wydawaniu mandatów od komendanta powiatowego lubańskiej policji. 83 blankiety, które budziły wątpliwości, zostały przebadane przez grafologa. Jego ekspertyza pogrążyła funkcjonariusza-oszusta.

Biegły nie miał wątpliwości, że aż 23 mandaty miały sfałszowany podpis. Na tej podstawie oskarżono policjanta o przekroczenie uprawnień i tzw. przestępstwo urzędnicze - stwierdził Marcin Zarówny z zielonogórskiej prokuratury. W okresie, gdy fałszował  dokumenty, otrzymał za dobre wyniki w pracy 1100 złotych w formie nagród - dodał.

Funkcjonariusz jest od kilku miesięcy zawieszony w obowiązkach służbowych. Po przesłuchaniu świadków, na których były wystawianie sfałszowane mandaty, skupiono się na tych niezapłaconych - poinformował Zarówny.