Około 500 ciał wyłożono w jednej ze szkół w Andidżanie, gdzie przedwczoraj uzbeckie wojsko strzelało do demonstrantów. Takie informacje przekazują światowe agencje, powołując się na lekarkę, chcącą zachować anonimowość.

Doniesień o liczbie ofiar nie sposób potwierdzić, bo dostęp do informacji jest bardzo ograniczony. Z Andidżanu, gdzie władze krwawo stłumiły rebelię mieszkańców, docierają jedynie strzępki informacji. Z miasta wyjechali wszyscy dziennikarze, gdyż zmusiły ich do tego uzbeckie siły bezpieczeństwa.

Unia Europejska i NATO zaapelowały do władz Uzbekistanu i demonstrantów o unikanie dalszego rozlewu krwi i o rozładowanie napięć środkami pokojowymi. Sekretarz generalny Paktu Północnoatlantyckiego przypomniał, że Uzbekistan jest członkiem natowskiego programu Partnerstwa dla Pokoju i powinien szanować jego zasady, w tym zasadę pokojowego rozwiązywania konfliktów.

O wczorajszych wydarzeniach w Andidżanie opowiadał RMF polski ambasador w Uzbekistanie, Zenon Kuchciak. Po 3-, 4-godzinnej operacji tzw. oczyszczania miasta, demonstracja została stłumiona, a dwa budynki administracji, które były wcześniej zajęte przez demonstrujących, zostały od nich uwolnione. Posłuchaj jego relacji:

Do antyprezydenckich demonstracji przyłączają się kolejne rejony państwa. Niespokojnie jest m.in. przy granicy z Kirgistanem. W mieście Ilczewsk także doszło do demonstracji. Jej uczestnicy uwięzili gubernatora. Odbudowują też graniczne mosty, które zostały zniszczone po upadku ZSRR. Po drugiej stronie granicy zbierają się ludzie, którzy obiecują przyjść z pomocą demonstrantom.

Milczenie przerwał prezydent Uzbekistanu. Nikt nie kazał żołnierzom strzelać do ludzi - powiedział Karimow w wystąpieniu telewizyjnym, dodając że w zamieszkach w Andidżanie zginęło 10 milicjantów.

Uzbekistan to państwo w Azji środkowej, od początku lat 90. rządzone żelazną ręką przez Isłama Karimowa, przeciwko któremu została skierowana rebelia. Masowe protesty rozpoczęły się w czwartek po tym, jak władze uwięziły kilkanaście osób, którym zarzucono współpracę z islamskimi terrorystami. O przyczynach zamieszek mówi Zenon Kuchciak, polski ambasador w Uzbekistanie:

Tłum opanował siedzibę władz regionalnych, domagając się ustąpienia Karimowa. Rebelianci opanowali także główne więzienie, uwalniając podejrzanych o terroryzm i kilka tysięcy kryminalistów.