Do wrocławskiego sądu trafił akt oskarżenia ws. kradzieży 5,5 mln zł z sortowni pieniędzy. Według śledczych dwaj oskarżeni podszyli się pod konwojentów i pobrali z sortowni gotówkę, która miała trafić do banku. Grozi im do 10 lat więzienia. Pieniędzy nie odzyskano.

Prokuratura podejrzewa, że sprawców mogło być więcej. Obaj oskarżeni w trakcie śledztwa wielokrotnie zmieniali wyjaśnienia, ale istnieje podejrzenie, że działali w porozumieniu z innymi osobami. Nie udało się ich ustalić, więc śledztwo w tej części zostało umorzone. Mimo wielu czynności nie udało się też odzyskać pieniędzy - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus.  

Do kradzieży doszło w marcu 2010 r. Krzysztof B. wraz ze wspólnikiem podjechali pod sortownię pieniędzy autem bardzo podobnym do tego, którym konwojowała pieniądze jedna z firm ochroniarskich. Mieli na sobie stroje konwojenta i legitymując się fałszywymi dokumentami, pobrali z Centrum Obsługi Gotówkowej w banknotach euro równowartość 5,5 mln zł, które miały trafić do jednego z wrocławskich banków.  

Nikt z pracowników sortowni nie zauważył, że to oszuści. Dopiero gdy kilka minut później podjechali właściwi konwojenci, zorientowano się, że doszło do pomyłki, bo pieniądze pobrali konwojenci przebierańcy - wyjaśniła rzeczniczka.  

Krzysztof B. i Paweł O. zostali zatrzymani przez policję w odstępie kilku dni w grudniu 2012 roku. Jak dodała rzeczniczka, zostali oskarżeni o doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości poprzez wprowadzenie w błąd pracowników sortowni.

Krzysztof B. wciąż przebywa w areszcie. Po jego zatrzymaniu policja potwierdziła, że był kiedyś funkcjonariuszem w wydziale prewencji, ale odszedł ze służby 10 lat wcześniej. Nie miał nic wspólnego z sortowniami, konwojowaniem pieniędzy czy bankami - wyjaśniał wówczas rzecznik dolnośląskiej policji Paweł Petrykowski.

(mpw)