Projektem zmian w ordynacji samorządowej forsowanej przez PiS zajmie się komisja sejmowa – zdecydowali posłowie. Zmiany, wprowadzane za pięć minut dwunasta, czyli na kilka miesięcy przed wyborami, wywołują bardzo nerwowe reakcje opozycji.

Pytanie do prezesa Rady Ministrów brzmi: dlaczego jeśli półtora miesiąca temu miał wątpliwości co do tego, że należy zmieniać ordynację wyborczą na prawie pół roku przed wyborami, dlaczego dzisiaj siedzi na sali sejmowej i milczy, i uśmiecha się? - zastanawia się Jan Rokita z Platformy Obywatelskiej.

PO, SLD i PSL oskarżały PiS, Samoobronę i LPR - o samorządowy zamach stanu. Obstrukcja parlamentarna, niewciskanie guzików podczas głosowań przez opozycję na nic się nie zdały. Projekt PiS-owski nie został odrzucony; skierowano go do dalszych prac w komisji. Za takim rozwiązaniem opowiedziało się 238 posłów.

Stało się więc tak jak chciało Prawo i Sprawiedliwość. Po pierwszym czytaniu projektem zajmie się komisja, by później ustawa mogła wrócić z Senatu do Sejmu i zostać uchwalona jeszcze przed wyborami.

Projekt PiS-u zakłada powstawanie wspólnych list Prawa i Sprawiedliwości, Samoobrony i LPR-u - co pozwoli koalicjantom wziąć pełnię władzy w miastach i gminach. W efekcie, gdy będziemy głosować na PiS, nasze głosy mogą wprowadzić do rady członków Samoobrony lub LPR, i odwrotnie. A oto właśnie chodzi PiS.

Dodajmy, że wcześniej Sejm odrzucił projekt zmian autorstwa PO, zakładający wprowadzenie okręgów jednomandatowych.

Przypomnijmy. Jeszcze wczoraj planowano dodatkowe posiedzenie w sierpniu, aby tylko zdążyć przed uchwaleniem nowej ustawy przed wyborami. Głosowanie przełożono jednak na dzisiaj.