Prawie cztery godziny trwała w Sejmie batalia koalicji o to, by posłowie zajęli się forsowaną przez PiS nowelizacją jeszcze w czasie tego posiedzenia. Ostatecznie posłowie ustalili, że głosowanie odbędzie się w sobotę przed południem.

Piątek był w Sejmie wyjątkowo gorący. Od rana trwało zamieszanie – posłowie opozycji blokowali wprowadzenie do porządku obrad projektu zmian w ordynacji wyborczej do samorządów. W trakcie porannego głosowania nad wprowadzeniem tego punktu do porządku obrad nie było kworum; zabrakło 7 posłów PiS, 8 Samoobrony oraz 2 posłów LPR. Na sali byli posłowie opozycji (PO, SLD, PSL), ale żaden nie oddał głosu. Koalicja musiała więc szybko ściągnąć posłów z wcześniejszych wakacji. Posłuchaj relacji Agnieszki Burzyńskiej:

W efekcie Sejm zdecydował, że zajmie się kolejno: nowelizacją ustawy o służbie cywilnej, ustawami podatkowymi i na koniec projektem zmian w ordynacji wyborczej do samorządów. Posłowie będą głosować dziś.

Nowelizacja forsowana przez PiS zakłada, że komitety wyborcze w wyborach samorządowych mogłyby zawierać umowy o wspólnym podziale mandatów. Zmiany krytykuje opozycja. - Wyobraźcie sobie państwo, że głosujecie na kogoś, kogo znacie, lubicie i cenicie, a wychodzi Lepper - tak Ryszard Kalisz tłumaczy, jak w praktyce może wyglądać zastosowanie forsowanego przez PiS prawa.

PiS chciał, żeby Sejm zajął się tym projektem jeszcze na tym posiedzeniu. W związku z tym po porannym braku kworum w szeregach Prawa i Sprawiedliwości rozpoczęto wielką mobilizację. - Dopiero, jak dotarła do mnie powaga sytuacji, i zadzwoniło do mnie 20 posłów, to zrozumiałem, że sytuacja jest rzeczywiście dramatyczna. Pierwszym możliwym samolotem wróciłem i warto było - opowiadał Jacek Kurski z PiS.

Zobacz również:

Wg opozycji, wprowadzanie w ten sposób kolejnych punktów porządku dziennego "to skandal". To granda, na dwa czy trzy miesiące dokonywanie zamachu na ordynację wyborczą. To jest niezgodne ze standardami demokratycznego państwa - powiedział Ryszard Kalisz z SLD.

Opozycja nie zamierza się poddawać. Donald Tusk z PO chce teraz mobilizować do sprzeciwu samorządowców. - Paradoksalnie ten dzień będzie zapowiedzią klęski PiS-u i Samoobrony, a nie ich zwycięstwa. Ludzie, jeśli zobaczą, co się naprawdę dzieje, to podobnie jak Platforma nie zaakceptują takich metod i takich sposobów działania - podkreśla.