Już w marcu małżeństwo Plichtów wydało 50 mln złotych z Amber Gold Sp. z o.o. na założenie nowej firmy - Amber Gold SA. - donosi "Gazeta Wyborcza" na podstawie potwierdzeń przelewów gotówki, do których dotarła. Klienci "zwykłych lokat" nie będą mogli sięgnąć po te pieniądze - dodaje dziennik.

Zobacz również:

Zgromadzony przez małżeństwo Plichtów majątek sięga 70 mln złotych. Jak pisze "Gazeta", małżonkowie, nawet przy bardzo wysokich zarobkach, które deklaruje Marcin Plichta, w ciągu dwóch lat "złotej przygody" z Amber Gold nie byliby w stanie zebrać takich pieniędzy.

Czy zatem para biznesmenów, szefów Amber Gold, wypłacała sobie pieniądze klientów? To możliwe - pisze dziennik i dziwi się: "Czyżby Katarzyna i Marcin Plichtowie, dwójka 28-latków po liceum ekonomicznym była najlepiej opłacanymi prezesami w Polsce?"

Syn premiera powiązany z Amber Gold

Dzisiejsza prasa pyta też o związki syna premiera z Amber Gold. Michał Tusk miał być twarzą medialną linii OLT Express - cytuje Marcina Pichtę tygodnik "Wprost". Według szefa Amber Gold, syn premiera sam zgłosił się do właściciela OLT z taką propozycją. Tusk przyznaje, że skontaktował się z Plichtą, ale od pomysłu, by zostać promotorem przedsięwzięcia się odżegnuje. "Tusk przyniósł nam konkretną informację: ile Port Lotniczy w Gdańsku bierze od naszej konkurencji - Wizz Air za obsłużenie jednego pasażera" - przyznaje też we "Wprost" Marcin Plichta. Tygodnik zamieszcza fragmenty korespondencji mailowej między synem premiera a szefem Amber Gold i ówczesnym właścicielem OLT Express.

10 sierpnia Stowarzyszenie "Stop Korupcji" złożyło do prokuratury zawiadomienie ws. syna Donalda Tuska. Zdaniem członków stowarzyszenia Michał Tusk działał na szkodę spółki Port Lotniczy Gdańsk, w której był zatrudniony. W tym samym czasie wykonywał bowiem usługi dla innej spółki - OLT Express, należącej do Amber Gold, za wyższe wynagrodzenie.

"Stop Korupcji" dostrzegło w tym konflikt interesów, dlatego złożyło do gdańskiej prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Tuska juniora. Sam Michał Tusk w dzisiejszym wywiadzie dla "GW" takiego konfliktu nie widzi.

Ani przełożeni, ani nawet najbliżsi redakcyjni koledzy Michała Tuska nie wiedzieli, że jeszcze przed kwietniowym pożegnaniem z "Gazetą" rozpoczął on współprace z OLT - napisał z kolei w specjalnym oświadczeniu redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Trójmiasto. Jan Grzechowiak zaprzecza, jakoby Michał Tusk napisał pytania i odpowiedzi do wywiadu z dyrektorem OLT. Według Grzechowiaka, autorem tekstu był redakcyjny ekspert od komunikacji Michał Jamroż. Jednak Michał Tusk w wywiadzie dla "Gazety" przyznaje, że "przygotował swoje propozycje pytań do wywiadu oraz odpowiedzi i przekazał redakcyjnemu koledze, który nie wiedział o jego współpracy z OLT."

Mamy prawo czuć się oszukani. Michale, nie tak wyobrażałem sobie koniec Twojej przygody z "Gazetą" - takimi słowami kończy swoje oświadczenie redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Trójmiasto.

Ministerstwo sprawiedliwości pyta o wyroki Plichty

Resort sprawiedliwości zwrócił się do gdańskiego sądu o wyjaśnienia w sprawie wyroków skazujących za oszustwa wobec szefa Amber Gold Marcina Plichty. Jak powiedziała rzeczniczka MS Patrycja Loose, ministerstwo chce wyjaśnień, czy nie doszło do nieprawidłowości "w postępowaniach dotyczących wykonania wyroków karnych skazujących pana Marcina Plichtę na kary pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem ich wykonania oraz obowiązków nałożonych na niego w okresie próby, w tym np. naprawienia szkody".

Tysiące skarg klientów

O Amber Gold zrobiło się głośno kilka tygodni temu, kiedy problemy finansowe zgłosiły tanie linie lotnicze OLT Express. AG było ich głównym udziałowcem. Pod koniec lipca spółka poinformowała, że wycofuje się z inwestycji. Powodem - jak informował parabank - było zablokowanie przychodów ze sprzedaży biletów OLT przez operatora płatności.

Spółka informowała jednak, że jest w dobrej kondycji finansowej, co miało być wkrótce potwierdzone w audycie przeprowadzanym przez zewnętrznego biegłego rewidenta. Dotychczas jednak nie podano wyników audytu. Tymczasem klienci Amber Gold, których jest ponad 50 tysięcy, zaczęli skarżyć się, że nie mogą wypłacić należnych im pieniędzy z wygasłych lokat.

Komisja Nadzoru Finansowego umieściła Amber Gold na tzw. liście ostrzeżeń publicznych, ponieważ ma wątpliwości, czy spółka nie wykonuje czynności bankowych bez licencji. Do wtorku do prokuratury wpłynęło ok. 10 zawiadomień od klientów spółki, które dotyczą niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Uważają oni, że mogli paść ofiarą oszustwa.

Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.

Wprost