Opinia negatywna - taka będzie odpowiedź Banku Gospodarstwa Krajowego na plan naprawczy Centrum Zdrowia Dziecka - dowiedziała się dziennikarka RMF FM Agnieszka Burzyńska. To oznacza, że Ministerstwo Zdrowia będzie czekało na inny plan ratunkowy i na razie nie ma mowy o żadnym poręczeniu pożyczki. Dyrekcja CZD wierzy jednak, że klamka jeszcze nie zapadła.

Urzędnicy tłumaczyli dziennikarce RMF FM, że nie da się pozytywnie zaopiniować dokumentu, w którym jedynym pomysłem na redukcję zatrudnienia jest nieprzyjmowanie nowych ludzi do pracy po odesłaniu na emerytury tych odchodzących. Placówka ma ponadto przedstawić prawdziwy projekt zmian, który miałby prowadzić do przekształcenia Centrum Zdrowia Dziecka w jednostkę wysokospecjalistyczną, a nie konkurującą ze zwykłymi mazowieckimi szpitalami. Jak dowiedziała się w resorcie zdrowia Agnieszka Burzyńska, trwają też prace nad zmianą ustawy, która umożliwiłaby przejęcie przez ten resort kontroli nad wyborem dyrekcji wszystkich podległych instytutów.

Dyrekcja CZD wierzy, że klamka jeszcze nie zapadła

Dyrekcja Centrum Zdrowia Dziecka wierzy, że klamka jeszcze nie zapadła. Tym bardziej, że dwa dni temu resort zdrowia prosił o dodatkowe informacje dotyczące planu naprawczego, między innymi o to, jakie są koszty poszczególnych klinik. Poza tym, ile uda się zaoszczędzić zlecając pewne zadania poza szpitalem. Dlatego dziwi nas ta informacja, że program naprawczy miałby być negatywnie oceniony przed udzieleniem przez nas odpowiedzi - mówi rzecznik CZD Paweł Trzciński.

Dodatkowe informację mają być dostarczone do wtorku. Dopiero wtedy plan powinien być oceniany przez bankowców. Zresztą minister Arłukowicz zapowiadał, ze dopiero po 15 października przekaże plan naprawczy do oceny bankowcom. Poza tym - jak mówi Paweł Trzciński - program naprawczy CZD nie możne być oceniany jedynie przez księgowych. Ministerstwo i bank muszą pamiętać, że to szpital, a nie przedsiębiorstwo ubiega się o kredyt. Bankowcy widzą tylko liczby, my widzimy twarze pacjentów. Możemy przygotować bardziej radykalny plan. Możemy pokazać, które kliniki i oddziały należy zamknąć, bo przynoszą starty. Wtedy będziemy się bilansować. Tylko trzeba pokazać skutki społeczne. Gdzie pojadą pacjenci? - komentuje Trzciński.

Dyrekcja szpitala nie zgadza się także z negatywnymi ocenami, że plan naprawczy zawiera zbyt małą redukcję zatrudnienia. Myślenie o zmianie poprzez zwalnianie ludzi, to myślenie z lat 90. My uważamy, że nasi ludzie to kapitał. Mamy ludzi, którzy są świetnie przygotowani do pracy. Zwalnianie ich i oczekiwanie, że szpital będzie się rozwijał, to nie jest recepta - dodaje Trzeciński.

Dyrekcja CZD wyliczyła, że nawet zwolnienie 500 osób nie rozwiąże problemów finansowych. Słuszne jest za to oczekiwanie, by CZD stało się placówką wysokospecjalistyczną. Tak jest, bo przecież połowa pacjentów leczonych w CZD jest spoza Mazowsza. To pacjenci, dla których CZD jest ostatnią nadzieją. To pokazuje, że nie jesteśmy zwykłym szpitalem powiatowym - komentuje Trzciński. Według niego, placówka ma sprzęt i ludzi, by skupić się jeszcze bardziej na wysokospecjalistycznych procedurach.

Jeśli CZD nie uzyska 120 milionów kredytu o niskim oprocentowaniu i rozłożonego na wiele lat, szpital stanie na krawędzi. Kredyt jest kluczową częścią planu naprawczego. To z niego szpital ma spłacić dotychczasowe zadłużenie, także kredyt wzięty w instytucjach parabankowych.  Obsługa obecnej pożyczki to 12 milionów rocznie. 
Nie będzie kredytu, to będziemy zmuszeni do radykalnych cięć. Wstrzymanie przyjmowania pacjentów to ostateczność, ale jeśli ktoś oczekuje od nas bardziej radykalnego programu naprawczego, to my możemy zamknąć pewne oddziały, tylko kto poniesie za to odpowiedzialność. Pacjentów nie obchodzi wycena procedur  - kończy Trzciński.

Długi sięgnęły 200 milionów złotych

Początkiem września dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka wysłał do premiera, ministra zdrowia, prezesa NFZ i parlamentu list, w którym apelował o pomoc finansową i ratowanie placówki, której zadłużenie sięgnęło 200 milionów złotych. Doszło już do sytuacji, że pracownicy po raz pierwszy otrzymali wynagrodzenia z kilkudniowym opóźnieniem. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz uznał, że powodem kłopotów CZD są przerost administracji i zbyt wysokie pensje. Polecił więc dyrektorowi placówki, by do 21 września przedstawił plan ratunkowy.