To najprawdopodobniej była pomyłka – tak Ministerstwo Obrony Narodowej ocenia incydent w Wielkopolsce. Samolot zamiast na cywilnej Ławicy wylądował na wojskowych Krzesinach. RMF FM ustaliło, że pilot tureckiego samolotu wiedziała, że ląduje na złym lotnisku.

Oba poznańskie lotniska, choć leżą w jednym mieście, są oddalone od siebie o kilkanaście kilometrów. Gdy turecki samolot z 200 polskimi pasażerami na pokładzie lądował w środę około godz. 20 – zapadał już zmrok, a pas w Krzesinach – według żołnierzy - nie był oświetlony. Inaczej na Ławicy – tu pas był rozświetlony i widoczny z daleka.

Po wylądowaniu żołnierze przez dwie godziny tylko przypatrywali się tureckiemu samolotowi, a na pokład weszli dopiero, gdy na lotnisku pojawiła się straż graniczna i policja.

Rzecznik MON Piotr Paszkowski bagatelizuje incydent; podkreśla, że uruchomione zostały wszystkie systemy, łącznie a procedurą Renegade, umożliwiającą zestrzelenie samolotu. W tym wypadku skończyło się jednak na poinformowaniu wicepremiera Dorna i szefa MON. Czasu na inne działania było zbyt mało.

Minister obrony narodowej Radosław Sikorski stwierdził, że podczas pomyłkowego lądowania tureckiego samolotu na lotnisku w Krzesinach zachowano wszelkie obowiązujące w takich wypadkach procedury. Sikorski podkreślił, że zgoda na to lądowanie była konieczna, aby nie narażać bezpieczeństwa pasażerów i obsługi samolotu.

Urząd Lotnictwa Cywilnego zwrócił się już do tureckich władz lotniczych o przeanalizowanie całej sytuacji. Jeżeli Turcy nie wyciągną żadnych konsekwencji, Polska może wybrać dwa rozwiązania. Po pierwsze, cofnięcie zezwolenia na loty do naszego kraju, po drugie – wpisanie na czarną listę przewoźników. To zaś oznacza zakaz działalności na terenie całej Unii Europejskiej.

Pani pilot nie wiedziała, nie słyszała czy nie posłuchała?

Pilot tureckiego samolotu była kilkakrotnie informowana, że przymierza się do lądowania nie na tym lotnisku, co powinna – mówi w rozmowie z RMF FM rzecznik Polskich Portów Lotniczych Artur Burak. Jego zdaniem, lądowanie na Krzesinach zamiast na Ławicy to wynik tylko i wyłącznie błędu tureckiej pani pilot. Nie wiadomo jednak, dlaczego pani pilot zignorowała polecenia kontrolerów ruchu lotniczego – mają to ustalić specjalne analizy. Przesłuchiwane są taśmy rozmów tureckiej załogi z wieżą kontrolną.

W locie tureckiego samolotu szczególnie dziwi jeden z ostatnich manewrów. Samolot leciał na dobre lotnisko, miał kontakt z dobrą wieżą i nagle gwałtownie odbił w prawo. - Wieża kontrolna wojskowego lotniska na Krzesinach dostrzegła samolot dosłownie w ostatniej chwili i poinformowała, że jest to nie to lotnisko, zabroniła lądowania. Niestety było już za późno - tłumaczy Piotr Paszkowski, rzecznik MON. Dodaje, że takie incydenty zdarzały się już wcześniej, także na Krzesinach.

Gotowy jest już raport po dyżurze, jaki pełnił wczoraj poznański kontroler ruchu. Wynika z niego, że wieża kontrolna kilka razy informowała załogę samolotu o błędzie. - Pilot te wszystkie instrukcje zignorował i wylądował w Krzesinach - mówi rzecznik PPL.

Co ciekawe jednak, na mapach lotniczych jest wyraźne ostrzeżenie, że w okolicach Poznania są dwa lotniska - komunikat sformułowany jest wprost: „don’t mistake Krzesiny”. Takie plany każdy pilot musi mieć w samolocie.

Trudno więc przyjąć tłumaczenie tureckiej pani pilot, że nie wiedziała o dwóch lotniskach. Może to oznaczać, że albo tych map na planie samolotu nie było, albo pani kapitan nie mówi wszystkiego. Posłuchaj:

Pojawiły się także doniesienia, że pani pilot nie znała dobrze języka angielskiego – takie tłumaczenia podają źródła zbliżone do Urzędu Lotnictwa Cywilnego i poznańskiego lotniska Ławica.

Incydent w szczególnych okolicznościach

Warto odnotować, że na wojskowych Krzesinach jeszcze w tym roku mają się pojawić wojskowe samoloty F16 – lotnisko nabierze więc jeszcze większego znaczenia strategicznego. Być może ktoś starał się sprawdzić, jak działa lotnisko.

Wszak w czwartek w Powidzu prezentowany był AWACS - stworzony przez Amerykanów powietrzny system ostrzegania i kontroli. Jego najważniejszym elementem są samoloty wyposażone w radary o bardzo dużym zasięgu – taka właśnie maszyna ma zostać pokazana w Powidzu. System AWACS jest wykorzystywany przez lotnictwo NATO, Francji, Arabii Saudyjskiej i Japonii.

W innym zakątku województwa, na byłym lotnisku wojskowym w Debrznie, trwają prace amerykańskich geologów – tam mówi się o tarczy antyrakietowej.