Wschodnia flanka jest odpowiedzialnością wszystkich, także Niemców i Francuzów - mówił premier Donald Tusk, komentując europejski szczyt w Kopenhadze. "Moja odpowiedź była bardzo szczera i dość brutalna w swojej szczerości" - stwierdził szef rządu, który reagował na wątpliwości w sprawie planu stworzenia muru dronowego.
Tusk przyznał, że brutalnie szczerze odpowiedział Merzowi ws. "muru dronowego".Polska koncepcja wspólnej obrony wschodniej flanki NATO została zaakceptowana.W UE toczy się dyskusja o większym wsparciu finansowym dla Ukrainy.Odwiedź stronę główną RMF24.pl i bądź na bieżąco z wydarzeniami
Mam jako polski premier satysfakcję, że ten polski punkt widzenia na temat znaczenia obrony wschodniej flanki stał się już powszechnym punktem widzenia - powiedział Donald Tusk, nawiązując do zakończonego w środę szczytu UE.
Jak dodał, nikt nie kwestionuje tego, że wschodnia granica Polski z Rosją i Białorusią jest granicą całej Europy, całego NATO i że wszyscy muszą wziąć na siebie odpowiedzialność, także finansową i organizacyjną, za jej ochronę.
Oczywiście my jesteśmy realistami i ja uprzedzałem naszych partnerów, że nie mamy jakichś oczekiwań, że powstanie na przykład ściana dronowa, czy ten mur dronowy na naszej granicy, który w stu procentach wyeliminuje jakiekolwiek zagrożenia. Pojawiły się głosy, na przykład kanclerz (Niemiec Friedrich) Merz mówił, że on uważa, że ta idea muru dronowego nie gwarantuje nam stuprocentowej skuteczności. Moja odpowiedź była bardzo szczera i dość brutalna w swojej szczerości. Jeśli ktoś będzie szukał stuprocentowych metod, stuprocentowych gwarancji bezpieczeństwa, to niczego nie znajdzie. My musimy dzisiaj jako NATO, jako Europa szukać metod maksymalnie zwiększających nasze bezpieczeństwo - powiedział Tusk.
Czytaj też: Dwa ważne projekty obronne ze wstępnym poparciem liderów UE
Szef polskiego rządu podkreślił, że kiedy proponował wcześniej w trakcie pierwszej agresji rosyjskiej w Ukrainie europejską tarczę powietrzną, "nie było reakcji".
Dopiero to bezpośrednie zagrożenie prowokacjami rosyjskimi chyba obudziło resztę Europy i dzisiaj nikt tego nie kwestionuje - powiedział.
Jak dodał, będzie konkurencja, jeśli chodzi o inicjatywy, bo kraje mają swoje biznesy i produkcję.
Każdy będzie myślał o tym, żeby chronić bardziej swoją przestrzeń. Ja to wszystko rozumiem, ale z naszego punktu widzenia jest ważne, że wszyscy wiedzą, że wschodnia flanka jest odpowiedzialnością wszystkich, także Niemców i Francuzów. Tego nikt nie kwestionuje - powiedział Tusk.
Tusk powiedział, że w kuluarach unijnego szczytu w Kopenhadze prowadzona była dyskusja na temat tego, jak wesprzeć Ukrainę po zmianie stanowiska prezydenta USA Donalda Trumpa wobec Kijowa. W ocenie premiera wszyscy odczytują tę postawę amerykańskiego przywódcy mniej więcej tak samo.
Z jednej strony ta zmiana nastawienia na bardziej, jak powiedziałbym, proukraińskie ze strony prezydenta Trumpa daje powody do optymizmu, że to wsparcie dla Ukrainy będzie coraz intensywniejsze. Ale też wszyscy wiemy, że nie od dziś Ameryka oczekuje dużo większej aktywności finansowej Europy - zaznaczył szef polskiego rządu.
Jeśli chcemy, żeby Ukraina dalej trwała w oporze przeciwko Rosji - a Polska jest krajem, który przede wszystkim powinien dbać o to, żeby Ukraina była w stanie dalej bronić się przed Rosją - to musimy także umieć zorganizować poważną akcję finansową - powiedział premier.
Jeśli mamy kupować, a tego oczekuje nasz amerykański partner, (...) broń amerykańską dla Ukrainy, to trzeba to zacząć organizować - dodał.
Premier Węgier Viktor Orban zaczął wypowiadać się dla węgierskich mediów w momencie, kiedy kilka metrów dalej Donald Tusk udzielał wypowiedzi polskim dziennikarzom. Zawołany przez polskich dziennikarzy oraz samego Tuska, Orban podszedł do polskiego premiera, który uścisnął mu dłoń. Potem szef węgierskiego rządu zaczął odpowiadać na pytanie dotyczące największego zagrożenia dla Europy.
Prawdziwym zagrożeniem jest stagnacja gospodarcza i utrata konkurencyjności - odparł. Dopytywany o to, czy największym zagrożeniem nie jest Rosja, Orban wyraził pogląd, że jesteśmy od Rosji silniejsi.
Zróbmy porównanie i opierajmy się na faktach. Mamy ponad 400 milionów mieszkańców. Rosja ma ponad 140 milionów. Spójrzmy na europejskie PKB. (...) Cała "27" wydaje więcej na cele wojskowe niż Rosja. Dlaczego więc się boimy? Jesteśmy silniejsi od nich. Pytanie, czy jesteśmy w stanie wykazać się przywództwem i wspólnie obronić nasze interesy - przekonywał Orban.
Uwielbiam, gdy używasz moich argumentów - skwitował tę wypowiedź Tusk.


