Będę wykorzystywał wszystkie uprawienia jakie daje mi konstytucja i ustawy, w tym także te, z których dotąd korzystano rzadko - mówił na początku swej prezydentury Lech Kaczyński. Jak na człowieka, który zapowiadał tak wielką aktywność i odżegnywał się od bycia malowanym prezydentem dokonania na polu krajowym wyglądają raczej mizernie.

Ustawa o WSI, jedna rada gabinetowa, jedno orędzie i posadzony dąb przed zamkiem królewskim. Prezydent Kaczyński na pewno nie odczuwa z tego powodu wyrzutów sumienia: Jestem zadowolony - mówił w rozmowie z reporterką RMF.

Zasada – milczenie jest złotem – stosowana była przez prezydenta z pełną premedytacją: Ja celowo mało się wypowiadałem. Uważałem, że w istniejącej sytuacji w Polsce nie będzie to korzystne.

Lech Kaczyński dodaje, że w ten sposób chciał zaznaczyć, że jest prezydentem wszystkich, a nie tylko jednej partii, choć po analizie sporadycznych wystąpień można mieć zupełnie inne wrażenie. Prezydent dodaje jednak, że brak słów to tylko pozory braku akcji: Rozpoczęta została działalność związana z tym, co w skrócie nazywamy „lucieniem” co ma bardzo istotne znaczenie, czyli spotkania z intelektualistami. Pierwsze spotkanie już się odbyło.

Zapewne odbędą się następne spotkania. Będą również następne inicjatywy prezydenckie. Na początek pójdą zasady przyznawania orderów i nominacji adwokackich, które będą nadawane automatycznie. Kłopot w tym, że te projekty to wciąż może być za mało jak na bycie niemalowanym prezydentem.

Wpadki to jedyny zauważalny przejaw działalności prezydenckiej?

Poza tym 3 miesiące rządów to 8 wizyt w różnych krajach m.in. Niemcy, Francja, Czechy, wczoraj Słowacja. Każda podróż wymaga przygotowania i to nie jest tylko te 12 dni, które mniej więcej spędziłem za granicą tylko znacznie więcej. To ogranicza możliwości działania - tłumaczy prezydent.

Skoro wizyty zagraniczne krepują ręce prezydenta w polityce wewnętrznej, to może przynoszą jakieś sukcesy międzynarodowe? Jeśli są sukcesem samym w sobie to faktycznie owszem. Dobre wrażenie po wizycie amerykańskiej, dobre wrażenie po wizycie francuskiej, dobre wrażenie po wizycie niemieckiej. Można to oczywiście podsumować w taki ironiczno-złośliwy sposób jako tylko wrażenie. Ja bym powiedział – aż wrażenie - mówi Andrzej Krawczyk, minister ds. międzynarodowych w Kancelarii Prezydenta. Wrażenie – jak dodaje – tworzy klimat, a ten jest najważniejszy.

Nie przeszkadzają tutaj wpadki takie jak awantura z francuskim dziennikarzem, czy zwlekanie z podaniem ręki Angeli Merkel. W pierwszym planie nie było wpadek, w drugim planie nie było wpadek, dopiero gdzieś w trzecim planie widzę te incydenty. Minister Krawczyk podkreśla, że każdy ma prawo zagapić się, czy popełnić błąd. To prawda. Kłopot jednak może pojawić się wtedy, gdy te wpadki staną się jedynym zauważalnym przejawem działalności.