Nie tylko Tadeusz Cymański nie angażował się w prace Parlamentarnego Zespołu ds. Opieki nad Osobami Niesamodzielnymi. Składająca się z czterech osób grupa od trzech lat zebrała się tylko raz, nie podjęła żadnej inicjatywy, nie wyłoniła nawet przewodniczącego. Posłowie nie pamiętają, w jakich okolicznościach ani po co zapisywali się do grupy.

Zespół powstał na początku kadencji, w grudniu 2019 roku. Od tego czasu zebrał się raz, 23 stycznia 2020 roku. Na sejmowej stronie można przeczytać, że na posiedzeniu dyskutowano o sprawach bieżących i wybierano prezydium zespołu.

Niemal dokładnie trzy lata od tego dnia, pytamy jednego z członków, Pawła Lisieckiego z Prawa i Sprawiedliwości, kto jest przewodniczącym grupy. W odpowiedzi zapada chwilowa cisza, bo poseł sprawdza informację na sejmowej stronie. Bezskutecznie, bo tam także przewodniczącego nie wskazano.

Nie byłem na żadnym spotkaniu zespołu, a na pierwsze nie zostałem zaproszony - tłumaczy poseł i deklaruje, że dołączył do grupy dopiero po pierwszym (i jedynym) posiedzeniu ze stycznia 2020 roku. Przekonuje, że został namówiony przez znajomego "ze środowiska osób niesamodzielnych"

Kiedy zespół jest powołany z mojej inicjatywy, to staram, żeby zbierał się regularnie. Trudno, żebym odpowiadał za czyjś zespół - kwituje Lisiecki, choć "czyj zespół jest", wskazać nie umie.

Jako pierwszy szczerze o swojej aktywności w zespole mówił w poniedziałek w Porannej Rozmowie w RMF FM Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski. W tej sprawie nie jestem aktywnym posłem. Człowiek w różnych miejscach jest, ale ma 24 godziny - przyznawał dopytywany przez Roberta Mazurka. Wypowiedź Cymańskiego, jak i absolutny brak efektów działalności parlamentarnego zespołu wywołały oburzenie wśród naszych słuchaczy.

Stosunek posła Solidarnej Polski do obecności w sejmowej grupie krytykowała także Iwona Hartwich z Koalicji Obywatelskiej, która na co dzień działa w podobnej sejmowej grupie. Należę do zespołu parlamentarnego ds. opieki osobami z niepełnoprawnościami. Dzisiaj renta socjalna to 1217 zł. Bardzo bym chciała, żeby pan się na miesiąc zamienił z moim synem - mówiła w RMF FM.

Posłowie z zespołu odpowiadają, że grupa nie pracowała, bo przewodniczący nie zwoływał posiedzeń. Posłanka Agnieszka Ścigaj z koła Polskie Sprawy, od czerwca ubiegłego roku także minister ds. integracji społecznej, przyznaje, że nigdy nie wyłoniono kierującego zespołem.

Inicjatorami powstania zespołu byli rodzice, którzy spotykali się z posłami. Prezydium nie zostało wybrane, a zespół nie został rozwiązany, bo jego formuła pozwala np. na zaproszenie do konsultacji członka rządu. W razie potrzeby można z niej skorzystać - wyjaśnia minister Ścigaj w odpowiedzi na nasze pytania.

Przez trzy lata, w trakcie których opiekunowie osób niesamodzielnych domagali się od rządu i posłów pomocy, z "formuły zaproszenia do konsultacji członka rządu" nie skorzystano ani razu.

Według Agnieszki Ścigaj prace zespołu uniemożliwiła pandemia: Spowodowała, że z grupą rodziców osób niesamodzielnych spotykałam się w ich siedzibie, także w siedzibie koła Polskich Spraw. Tam pracowaliśmy nad interpelacjami oraz poprawkami do ustawy.

Skoro posłowie ani razu nie skorzystali z możliwości, które daje parlamentarny zespół, to dlaczego po prostu go nie rozwiązano? Zespół jest narzędziem wykorzystywanym tylko w razie potrzeby. W wirze parlamentarnych prac i mnogości narzędzi nikt nie pomyślał, że jego istnienie będzie komuś przeszkadzać i nie dopełniono formalności - tłumaczy Ścigaj.

Z ostatnią z czworga członków zespołu, Dominiką Chorosińską z Prawa i Sprawiedliwości, nie udało nam się skontaktować. Posłanka nie odebrała telefonu i nie odpowiedziała na nasze prośby o rozmowę. 

W Sejmie zarejestrowanych jest ponad 260 zespołów. Część z nich, podobnie jak grupa ds. opieki nad osobami niesamodzielnymi, nie zebrała się ani razu od początku kadencji.

Opracowanie: